Na brak inspiracji na pewno nie będziecie narzekać. Jak wylicza portal Piwna Zwrotnica, tylko w 2019 roku w Polsce powstało 47 nowych browarów. W tej chwili jest ich już 365. Każdy wypuszcza na rynek średnio kilka premier piwnych rocznie. W 2019 roku było ich aż 2379.
Co ważne, zimą królują takie style jak porter imperialny i bałtycki, imperial stout, barley wine czy koźlak. To naturalne. Im niższa temperatura za oknem, tym chętniej sięgamy po piwa ciemne, bardziej esencjonalne i treściwe. Popularne są także mocniejsze lagery o wyższej zawartości ekstraktów oraz piwa z nietypowymi dodatkami.
Co więcej, zimą nasz organizm domaga się wysokokalorycznych dań. Chętniej sięgamy po tłuste mięsa, gęsinę czy dziczyznę. Na stole pojawiają się też wszelkiego rodzaju kiszonki, bigosy i bardziej treściwe zupy. Pole do popisu jest więc spore.
Czytaj także: Piwo jak Coca-Cola? Rząd ma nowy pomysł
Zasada podobieństwa
Piwo sprawdzi się zarówno jako aperitif – pobudza apetyt i oczyszcza kubki smakowe, jak i ostatni akord posiłku – idealnie gasi pragnienie po obfitym i ostrym daniu, a zawarte w nim kwasy alfa sprzyjają wydzielaniu soków trawiennych. Nie bez znaczenia jest tu także element zaskoczenia czy chęci przełamania pewnych schematów. Bo kto powiedział, że do ryby pasuje tylko białe wino?
Foodpairing, czy może raczej beerpairing, to trend, który w Polsce rozwija się od trzech, czterech lat. W całym kraju powstają dziś multitapy, oferujące menu pod konkretne piwa i browary restauracyjne.
Mówiąc o foodpairingu mieliśmy dotychczas na myśli zestawienia różnych dań z winami. W ostatnich latach powstało jednak wiele browarów, które warzą doskonałe piwa. Mamy więc mnóstwo ciekawych stylów piwnych, które nam, restauratorom pozwalają odpowiedzieć na potrzeby coraz bardziej świadomych konsumentów. Choć trend ten dopiero się rozwija, to potencjał ma ogromny – nie ma wątpliwości Artur Moroz, szef kuchni i restaurator, właściciel Bulaju, najstarszej restauracji w Sopocie, pomysłodawca akcji "Gęsina na św. Marcina", promującej powrót gęsiny na polskie stoły.
Ponieważ trudno dziś powiedzieć, kiedy pandemia koronawirusa się skończy i będziemy mogli wrócić do lokali, foodpairing z powodzeniem można przetestować w warunkach domowych.
Obowiązuje jedna zasada: wyrazista potrawa, wyrazisty alkohol; delikatna – takie też piwo. Wszystko musi ze sobą współgrać, w żadnym razie nie powinno konkurować. Trzymanie się tej reguły, to 80 proc. sukcesu – przekonuje Artur Moroz.
Piwem, które do foodpairingu doskonale się nadaje jest porter. Na rynku nie brakuje doskonałych porterów bałtyckich i imperialnych, wciąż pojawiają się też nowości, jak choćby ostatnia premiera Browaru Amber – Woodside Imperial Porter. Piwo długo leżakowane, dojrzewające w palonych płatkach dębowych, łuskach kakaowca i nasionach rajskiego ziarna. Zastosowanie trzech rodzajów słodu, prażonego jęczmienia i autorskiej kompozycji dodatków sprawia, że w piwie można wyczuć nuty kawowo-czekoladowe, a na finiszu lekko pikantne.
Nad najnowszą premierą z serii Po Godzinach, przygotowaną z myślą o tegorocznym Baltic Porter Day, pracowaliśmy blisko dwa lata. Woodside Imperial Porter zamknęliśmy w butelce o pojemności 0,3 l, do której nieprzerwanie, niemal od początku istnienia naszego browaru, rozlewamy piwo – zdradza Marek Skrętny, dyrektor ds. marketingu Browaru Amber.
Śledź i piwo? Tu wszystko jest możliwe!
Z czym można podawać portery? Na pewno z bardziej treściwymi mięsami, jak np. pieczeń w sosie własnym. Do portera czy stouta warto też zaserwować sery oraz desery, w tym ciasta i kremy czekoladowe. Są piwosze, którzy do portera lubią dodać gałkę lodów. Warto również pamiętać o tym stylu przygotowując np. żeberka w sosie barbeque.
Moje ulubione piwo, a więc porter bałtycki stwarza wiele kulinarnych możliwości. Ciekawie komponuje się i z wyrazistym serem pleśniowym, i z deserami czekoladowymi z dodatkiem wiśni. Wszystkie mocno palone piwa pasują też do steków i innych mięs z grilla. Takie komponowanie to doskonała zabawa, wiem to z własnego doświadczenia – przekonuje Marcin Chmielarz, miłośnik portera, organizator Baltic Porter Day.
Czytaj także: 31-latka wzięła łyk "piwa". Dwa dni później zmarła
Porter, ale też koźlak świetnie uzupełniają się z tradycyjnym bigosem czy kaczką. Koźlak sprawdzi się też w połączeniu z golonką, wszelkiego rodzaju kiszonkami, zapiekanką serową czy ostrym gulaszem. Stout dobrze współgra z owocami morza i serami typu Stilton, ale też pierogami z mięsem. W swoich eksperymentach nie pomijajcie piwa pszenicznego. Podane z drobiem lub rybą nadaje potrawie głębszy smak. Pszeniczniak pasuje też do wędzonych serów: bundza czy oscypka.
A jakie piwo wybrać, gdy macie ochotę na śledzia, a niekoniecznie chcecie sięgać po mocniejszy alkohol?
To jest wyzwanie, które wymaga zastosowania innej zasady. Jeśli mamy głównego bohatera, to nie stwarzajmy mu konkurencji. W tym wypadku piwo powinno się całkowicie poddać dominacji potrawy. Potraktujmy trunek jako przygotowanie kubków smakowych do kolejnego dania, przepłukanie ust przed zmianą smaku – podpowiada Artur Moroz.
Gotowi na kulinarne eksperymenty? Smacznego!