Pan Roman od 14 lat robi zdjęcia i nagrywa filmy kierowców, którzy w Łodzi łamią przepisy ruchu drogowego. Mężczyzna zazwyczaj za cel obiera centrum miasta, gdzie uwiecznia m.in. niezapięte pasy u zmotoryzowanych, niestosowanie się do znaków drogowych, przejeżdżanie na czerwonym świetle, czy też wyprzedzanie w niedozwolonym miejscu.
Pogromca kierowców. Pan Roman nagrywa filmy i wysyła je drogówce
Starszy mężczyzna zdobyte materiały przekazuje później policji, która na tej podstawie może wystawiać mandaty kierowcom. W rozmowie z "Expressem Ilustrowanym" pan Roman przyznał, że złożył już ponad 4 tys. donosów. - Rok temu przestałem liczyć. Nie mam jakiegoś miesięcznego limitu. Działam spontanicznie - powiedział.
Mieszkaniec Łodzi zdradził, że funkcjonariusze "drogówki" znają go już bardzo dobrze. Bywa u nich praktycznie codziennie, ale co ciekawe mundurowi... nie cieszą się na jego widok. - Dokładam im obowiązków. Czasem podpowiedzą, jak zebrać materiał, żeby mieli mniej roboty. Ale mamy cichą zasadę, że dziennie nie przynoszę więcej niż 5 donosów - dodał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pan Roman z fotografowania kierowców uczynił swoją pasję. Jak sam przyznał, przeszedł na wcześniejszą emeryturę i potrzebował zajęcia. Od kolegów z pracy na pożegnanie otrzymał aparat fotograficzny i tak zaczęła się jego przygoda z "donosami". Od jakiegoś czasu emeryt z Łodzi dysponuje kamerą i jak sam przyznaje, dzięki temu może "działać szybciej i dokładniej".
Gdzie kierowcy z Łodzi powinni najbardziej obawiać się pana Romana? - Nie ma reguły, choć najwięcej wykroczeń popełnianych jest w centrum okolice pl. Dąbrowskiego, okolice Centralu, czy na ul. Kilińskiego - ujawnił.
Nietypowe "hobby" przysporzyło starszemu mężczyźnie już kilka problemów. - Kiedyś jeden kierowca wyskoczył do mnie z pięściami, gdy zobaczył, że go nagrywam. Patrzę, a to mój kuzyn. Jakby tego dnia brakowało mi materiału, to bym na niego doniósł. Jestem bezlitosny! - zapewnił łodzianin.
Pan Roman zdradził też, że kobiety "potrafią być bardziej agresywne niż mężczyźni" i zdarzało mu się oberwać po głowie torebką. Jak sam tłumaczy, zaczął działać od momentu, gdy idąc pewnego dnia do rodziców, zauważył chodnik zatarasowany samochodami. - Później zacząłem dostrzegać gorsze rzeczy - pasy, telefony i jazdę na czerwonym świetle. Ja chcę, żeby ludzie przestali łamać przepisy. Chcę, by na drodze było bezpieczniej - podsumował.