Wybryki kierowcy porsche zarejestrował jeden z innych kierowców. O wszystkim postanowił zawiadomić policję.
Wykroczeń było naprawdę sporo. Na stronie internetowej slaska.policja.gov.pl czytamy, że 28-latek potraktował drogę publiczną jak prywatny tor wyścigowy. "Najpierw ze znaczną prędkością przejechał na czerwonym świetle ruchliwe skrzyżowanie z ulicą Hallera, zignorował też poziome i pionowe znaki drogowe ustalające kierunki jazdy z poszczególnych pasów ruchu" - napisano.
Chwilę później, po raz kolejny ignorując obowiązkowy kierunek jazdy wynikający z sygnalizatora świetlnego, omal nie doprowadził do zderzenia z inną osobówką - dodano.
Policjanci szybko ustalili właściciela tego auta. Mężczyzna został przesłuchany, jednak nie wskazał, kto prowadził samochód.
Drakońska kara dla 28-latka
W efekcie mundurowi nałożyli na niego mandat karny w wysokości 8 000 złotych.
To najwyższa grzywna przewidziana przez kodeks za niewywiązanie się przez właściciela z obowiązku wskazania komu powierzył swój pojazd w takiej sytuacji - zauważają funkcjonariusze.
Tymczasem "Super Express" zauważa, że wiele wskazuje na to, iż po wybrykach właściciel porsche postąpił bardzo racjonalnie. Nie powinien dziwić fakt, że wybrał wysoką karę pieniężną. Jeżeli to on prowadził auto i by się do tego przyznał, to mandat co prawda byłby niższy, ale wiązałby się z dużą liczbą punktów karnych. Najprawdopodobniej oznaczałoby to... pożegnanie się z uprawnieniami!
Można powiedzieć, że choć mandat za niewskazanie kierującego jest dziś bardzo wysoki, w niektórych przypadkach wciąż "opłaca się" bardziej - podsumowuje "SE".
Czytaj także: Rekordowa podwyżka składek ZUS. Polacy się wściekną
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.