Dzięki kanałowi "Stop Cham" w serwisie YouTube, który subskrybuje blisko 550 tys. osób, regularnie dowiadujemy się o nietypowych lub groźnych wydarzeniach na polskich drogach. Do jednego z takich doszło w Warszawie.
Jak podkreśla autor, 10 minut przed nagraniem filmiku podjechał z kolegą pod sklep, gdzie grupa dzieci chciała sobie zrobić zdjęcie na ich motorach.
Czytaj także: Auto na drzewie. Koszmarny wypadek pod Wyszkowem
Pozwoliliśmy im przygazować, co przyniosło ze sobą hałas. Dzieciaki zadowolone, więc odjechaliśmy na parking kawałek dalej - podkreśla autor nagrania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To był dopiero początek całej sprawy. Po niedługiej chwili podszedł do nich straszy pan z kawałkiem deski i zaczął krzyczeć, że mężczyźni robią hałas i budzą jego dzieci.
Wspomnę tylko że czuć było od niego alkohol. W pewnej chwili zabrał mi kask zawieszony na kierownicy i po chwili odłożył, zabrał jedną rękawiczkę, która była na siedzeniu motocykla. My siedzieliśmy na krawężniku i patrzyliśmy co robi, jednak kiedy odchodził z moim przedmiotem, założyłem kask i zacząłem nagrywanie - czytamy w opisie filmu.
Czytaj także: Widziałeś go? Natychmiast dzwoń na policję
Awantura o hałas. Internauci nie wierzą motocykliście
Internauci tradycyjnie licznie komentowali film, który pojawił się na kanale "Stop Cham". Większość osób nie wierzy w tłumaczenia kierowcy motocykla.
Też mam u siebie na osiedlu kilku takich patusów motocyklowych, którzy rajdy sobie urządzają, gdy normalni ludzie kładą się spać. Normy hałasu przekroczone wielokrotnie - podkreśla internauta.
I co z tego, że było od niego czuć alkohol. Powinno się konfiskować pojazdy, które przekraczają limit hałasu - dodaje kolejna osoba.
Na koniec 6-minutowego filmu starszy pan powiedział, że ostatecznie nic się nie stało, ale... pilnować się trzeba.