Policjant w trakcie kontroli drogowej może sprawdzić dowód rejestracyjny, ale jeśli właściciel nie ma go przy sobie, sprawdza dane w Centralnej Ewidencji Pojazdów (CEP), które zawsze odpowiadają danym z dowodu. Warto jednak wiedzieć, że zniszczony dowód, w którym niektóre informacje są nieczytelne, może zostać zatrzymany. Prędzej jednak taka sytuacja będzie miała miejsce w przypadku pozwolenia czasowego, które jest wykonane z delikatniejszego papieru, a obecnie nie ma – wbrew nazwie – terminu ważności.
Są też przypadki, kiedy dane z dowodu rejestracyjnego czy CEP nie zgadzają się ze stanem faktycznym, a przez to można wpaść w kłopoty. I to czasami bardzo poważne.
Brak ważnego badania technicznego
Brak badania to spory kłopot, bo podczas kontroli drogowej teoretycznie można dostać za to mandat w wysokości 3000 zł i dalej nie pojechać. W praktyce funkcjonariusze podchodzą do tego bardziej życiowo. Mandaty zwykle kończą się na kwotach rzędu 300-500 zł, a pojazd zostaje unieruchomiony dopiero wtedy, kiedy budzi duże zastrzeżenia co do stanu technicznego.
Uwaga: często podawana w mediach grzywna to od 1500 zł do 30 tys. zł za brak badania technicznego, a konkretnie za prowadzenie pojazdu pomimo braku dopuszczenia do ruchu. To nieporozumienie. Właściciel auta nie może być bowiem ukarany z art. 94 k.w. za jazdę pojazdem niedopuszczonym do ruchu, jeśli pojazd ma wydany dowód rejestracyjny i tablice. Okresowe badanie techniczne po zarejestrowaniu pojazdu nie ma związku z dopuszczeniem do ruchu.
Brak miejsca na pieczątki
Brak rubryk na pieczątki ze Stacji Kontroli Pojazdów teoretycznie nie jest problemem. Policjant z CEP dowiaduje się, czy auto ma aktualne badania. Gorzej, kiedy wyjedziemy za granicę. W takim przypadku nie trzeba wymieniać dowodu, lecz należy mieć ze sobą zaświadczenie od diagnosty potwierdzające, że badanie zostało wykonane. Dowód rejestracyjny oczywiście też. Takie zaświadczenia są wydawane bezpłatnie przy każdym badaniu technicznym.
Teoretycznie – i w myśl prawa o ruchu drogowym – takie zaświadczenie należy przekazać nabywcy pojazdu wraz z dowodem rejestracyjnym, jeśli nie ma w nim wpisanego aktualnego badania technicznego. Piszę, że teoretycznie, ponieważ zaświadczenie to nie jest mu potrzebne do samej jazdy. Przyda się dopiero wtedy, kiedy będzie chciał przerejestrować auto. Jeśli więc nabywca nie będzie miał zaświadczenia, ma dwie drogi – udać się na stację, na której robiono badanie i poprosić o duplikat lub zrobić nowe badanie techniczne.
Brak wpisu o haku i LPG
Jeśli zamontujesz w aucie hak lub instalację LPG, w dowodzie rejestracyjnym, w rubryce "adnotacje urzędowe", powinna pojawić się stosowna informacja na ten temat. Jeśli policjant w razie kontroli stwierdzi obecność w pojeździe instalacji autogazu, a nie ma potwierdzenia tego w CEP, to może, a nawet powinien, zabronić dalszej jazdy. Co ważne, taki pojazd nie spełnia warunków dopuszczenia do ruchu, ponieważ jego stan faktyczny nie jest zgodny ze stanem prawnym.
Podobnie jest w przypadku montażu haka. Zwłaszcza, kiedy jest on widoczny. I tu jest "pies pogrzebany" w razie kontroli, bo jeśli zostanie to wykryte, to kierowcy grozi grzywna do 3000 zł, ale to rzadkość.
O ile opisane przypadki nie są zgodne z prawem, o tyle rzadko zdarza się, by policjant tak wnikliwie kontrolował pojazd, aby dostrzec nieprawidłowości. Oczywiście hak czy też zaślepkę wlewu gazu może zauważyć, ale kiedy wlew jest ukryty pod klapką, a kula haka zdemontowana, to już jest mało prawdopodobne. Nowsze pojazdy mają nawet elektrycznie wysuwane haki, które chowają się całkowicie za zderzakiem.
Warto też wiedzieć o odwrotnej sytuacji, kiedy pomimo "wbitego" w dowód haka lub instalacji LPG, urządzenia te są zdemontowane. Tylko wtedy policjant raczej zwróci uwagę kierowcy, ponieważ brak tych urządzeń nie powoduje żadnego zagrożenia.
Za dużo siedzeń – dwa przypadki
Niezgodność danych z dowodu rejestracyjnego ze stanem faktycznym to także liczba siedzeń. Każdy pojazd jest homologowany na określoną liczbę, a zmiana tego jest bardzo trudna, czasochłonna i kosztowna. Najczęściej chodzi o dwa przypadki, które w razie kontroli drogowej mogą się skończyć z różnym skutkiem.
Przeróbka samochodu ciężarowego na osobowy jest możliwa, ale jeśli dokonamy tego we własnym zakresie i bez dodatkowych badań oraz wpisu w dowodzie, to nadal będzie to ciężarówka. Czyli najczęściej pojazd dwumiejscowy. Policjant wystawi mandat i zabroni dalszej jazdy takim autem, jeśli będzie w nim większa liczba pasażerów, niż przewiduje dowód. Ale na tym nie koniec.
Takie auto powinno mieć zatrzymany dowód rejestracyjny. Jeśli jednak jest ono zarejestrowane na firmę, to funkcjonariusz może zgłosić to również do urzędu skarbowego. Ten, jeśli przedsiębiorca korzysta z ulg podatkowych, wynikających z posiadania auta ciężarowego, może domagać się zwrotu podatków oraz dołożyć do tego karę.
Druga sytuacja to taka, kiedy kupimy auto np. pięcioosobowe, ale istniały jego siedmioosobowe wersje. Dokupujemy fotele czy kanapę i montujemy. To również trzeba zalegalizować, a bywa to nawet trudniejsze i kosztowniejsze niż przypadek ciężarówki zmienionej w osobówkę. Po zmianie liczby siedzeń musi się znaleźć stosowny wpis w dowodzie rejestracyjnym. Jeśli go nie będzie, nie można z nich korzystać. Policjant może w razie kontroli i nadmiernej liczby pasażerów wystawić mandat (300 zł za nadmiarowego pasażera), ale i zatrzymać dowód rejestracyjny i zabronić dalszej jazdy.
Adres właściciela pojazdu
Choć z dowodu osobistego i nowego prawa jazdy adres osoby zniknął, o tyle w dowodzie rejestracyjnym nadal są dane posiadacza i właściciela pojazdu. Jest tam imię i nazwisko (lub nazwa firmy) oraz adres. Jeśli adres się nie zgadza, a funkcjonariusz to wykryje podczas kontroli, może taki dowód zatrzymać. Może tak się stać, kiedy porówna dane z dowodu i z polisy. Nie jest to oczywiście rzecz, która spędza sen z powiek funkcjonariuszom, więc najczęściej zakończy się upomnieniem.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.