Nie każdy kierowca zdaje sobie sprawę z istnienia tego przepisu, a może on przysporzyć wielu problemów. Zgodnie z art. 102 ust. 2 Prawa o ruchu drogowym, po zwróceniu zatrzymanego prawa jazdy kierowca jest zobowiązany do uiszczenia opłaty ewidencyjnej w wysokości 50 gr. Zasada ta dotyczy przypadku zatrzymania uprawnień do kierowania na 3 miesiące za przekroczenie dozwolonej prędkości o więcej niż 50 km/h w terenie zabudowanym.
Wcześniej zasada ta nie sprawiała problemu. W czasach, kiedy prawo jazdy odbierało się w urzędzie, pracownik wręczał dokument do rąk właściciela dopiero po otrzymaniu monety, a kierowca mógł zapomnieć o całej sprawie. Obecnie sytuacja wygląda inaczej, gdyż w ramach wprowadzonego w 2020 roku pakietu deregulacyjnego, kierowcy nie są już zobowiązani do wożenia ze sobą dokumentu w formie fizycznej.
Nie zapłaciłeś 50 gr? Możesz stracić 30 tys. zł
Z tego względu, jeśli policjant zdecyduje o zatrzymaniu uprawnień do kierowania za przekroczenie dozwolonej prędkości o więcej niż 50 km/h w terenie zabudowanym, funkcjonariusz obecnie nie odbiera już plakietki kierowcy, tylko wprowadza do Centralnej Ewidencji Kierowców informację o zatrzymaniu uprawnień.
Kierowca wciąż jest więc w posiadaniu fizycznej wersji dokumentu. Teoretycznie mógłby zatem wsiąść za kierownicę w chwili, gdy skończy mu się nałożony przez policję trzymiesięczny zakaz jazdy. Czyniąc tak, popełniłby jednak duży błąd.
Czytaj także: Nieoznakowane radary na drodze. Wiemy, jak je rozpoznać
Wciąż istnieje bowiem obowiązek uiszczenia opłaty ewidencyjnej. Kierowca nie musi aktualnie iść do urzędu, by odebrać swoje prawo jazdy. Musi jednak wybrać się tam, by zapłacić wspomniane wcześniej 50 gr. Lepiej o tym nie zapomnieć.
Kierowca, który po okresie trzech miesięcy od zatrzymania "prawka" nie uiści opłaty ewidencyjnej, formalnie wciąż ma wstrzymane uprawnienia do kierowania. Jeśli w takich okolicznościach wsiądzie za kierownicę, grozi mu od 1500 zł do nawet 30 tys. zł grzywny. Oprócz tego może otrzymać dwuletni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych.
Absurdalne prawo. Resort się tym zajmie?
W obliczu tak skomplikowanych i nie wszystkim znanych procedur, kierowcom łatwo wpaść w pułapkę. Na sprawę zwróciły uwagę posłanki Marta Wcisło, Anna Wojciechowska, Marzena Okła-Drewnowicz oraz Joanna Frydrych, które złożyły interpelację do Ministerstwa Infrastruktury. Resort zamiesza zająć się problemem.
Wydaje się uzasadnione przeprowadzenie analizy w zakresie możliwości odstąpienia w przepisach prawa od tej opłaty i w tym zakresie zostaną podjęte odpowiednie działania - czytamy w odpowiedzi na pismo posłanek, przesłanej przez sekretarza stanu w Ministerstwie Infrastruktury Rafała Webera.