Chodzi oczywiście o wyprzedzanie przed przejściem dla pieszych, które dodatkowo - poza grzywną 1500 zł - jest bardzo wysoko punktowane. Na koncie kierowcy pojawi się bowiem aż 15 punktów karnych. Co gorsza, drugie takie wykroczenie w ciągu dwóch lat oznacza mandat 3000 zł i zatrzymanie prawa jazdy, bo łącznie będzie wtedy 30 oczek.
Na poniższym wideo, które jest fragmentem z programu na TVP3, widać, jak bardzo zaskoczeni są kierowcy. Niektórzy sprawiają wrażenie zupełnie nieświadomych wykonania zabronionego manewru.
Komentarze kierowców są wymowne - nie rozumieją, że wyprzedzają przejeżdżając szybciej na drugim pasie ruchu obok innego pojazdu. Jeden z nich pyta wprost: "jeśli jeden samochód jedzie troszkę szybciej, a drugi troszkę wolniej, to w tym momencie kwalifikuje się to jako wyprzedzanie?".
Policjant odpowiada ironicznie: "posiada pan prawo jazdy"? Nie ma się co dziwić, ponieważ w przepisach ruchu drogowego tak zdefiniowano manewr wyprzedzania: "wyprzedzanie to przejeżdżanie obok pojazdu lub uczestnika ruchu poruszającego się w tym samym kierunku".
Dlaczego kierowcy tego nie rozumieją?
W mojej opinii z prostego powodu - bo myślą, że "wyprzedzanie" jest manewrem, który trzeba świadomie powziąć. Czyli wykonać go z zamiarem wyprzedzenia innego pojazdu. Natomiast przepisy nie definiują go w ten sposób. W myśl przepisów wyprzedzający to nie ten kierowca, który chce być przed wyprzedzanym, lecz ten kierowca, który obok drugiego jedzie szybciej.
W praktyce kierowcy jadąc drogami z dwoma lub większą liczbą pasów ruchu w jednym kierunku jadą "swoje". Tymczasem jadąc szybciej od innych, świadomie lub nie (najczęściej nie) wyprzedzają ich.
Czytaj także: To dzieje się nad Polską. Mapa mówi wszystko
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.