Są luki dla kierowców, którzy mają na koncie mandaty i obawiają się podniesienia opłaty za obowiązkową polisę OC. Mowa tu o sytuacji, kiedy ubezpieczyciele będą dodawać zwyżki dla kierowców nieprzestrzegających przepisów. Zatem jednym z rozwiązań jest korzystanie z auta innej osoby (nie dotyczy pojazdów w leasingu i wynajmie).
Podobnie jak z droższymi opłatami m.in. za krótki czas posiadania prawa jazdy, krótką historię ubezpieczenia czy też za młody wiek, tak i w tym przypadku można uniknąć drogiego OC jeżdżąc autem zarejestrowanym na osobę z "czystym kontem" – np. z rodziny. Wielu młodych kierowców korzysta z tej opcji mając samochód zarejestrowany na rodziców.
Jest tu jednak pewne ryzyko – w razie kiedy ubezpieczyciel dowie się o niezgłoszonym do polisy kierowcy, może przekalkulować składkę na nowo. Lepiej więc takiego kierowcę zgłosić jako współwłaściciela, choć trzeba się liczyć z podwyższeniem składki, ale raczej nie na tyle, jakby sam taki kierowca ubezpieczał pojazd (zależnie od ubezpieczyciela).
Druga metoda jest znacznie lepsza i bezpieczniejsza – wybrać ubezpieczyciela, który nie bierze pod uwagę historii mandatowej. Już teraz wiemy, że tylko ok. 80 proc. Towarzystw Ubezpieczeniowych zadeklarowało, że będzie sprawdzać punkty karne. To oznacza, że aż 20 proc. z tego nie skorzysta lub może nie skorzystać. Zatem odnalezienie polisy bez zwyżki za mandaty może być możliwe.
Za co największe zwyżki?
Ubezpieczyciele mają zwracać uwagę na wykroczenia, o których wspomina się wprost o kodeksie wykroczeń i kodeksie karnym. Mniej istotne drobne przewinienia nie będą brane pod uwagę. Natomiast duże zwyżki będą przyznawane za jazdę po alkoholu, większe przekroczenia prędkości czy powodowanie zagrożenia w ruchu drogowym.
Marcin Łobodziński, dziennikarz Wirtualnej Polski
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.