"Nabijanie klimatyzacji" – to określenie umieszczam w cudzysłowie, ponieważ co do zasady nie jest prawidłowe. Chodzi w nim o to, by dodać czynnika do układu, kiedy go brakuje. Nie tak to jednak powinno wyglądać.
Serwis klimatyzacji polega nie na dodaniu, lecz na wymianie czynnika z olejem. Pokrótce, proces wygląda tak, że maszyna serwisowa odsysa czynnik z układu klimatyzacji, waży go i porównując z wartością referencyjną, podaje informację, ile go brakowało. Następnie wprowadza układ klimatyzacji w stan próżni, by osuszyć go z wilgoci. Po tym procesie świeży czynnik wraz z olejem jest dodawany do układu w ilości takiej jak fabryczna.
Powyższe pokazuje różnicę pomiędzy "nabijaniem klimy" a jej serwisem, czy po prostu wymianą czynnika.
Jak poznać, że czynnika jest za mało?
Pierwszym objawem jest zbyt słabe chłodzenie. Chodzi o to, by z kratek wentylacyjnych po włączeniu klimatyzacji i ustawieniu temperatury na minimum wylatywało powietrze o niekomfortowo niskiej temperaturze. Po prostu zimne, a nie chłodne. Chłodne, czyli porównywalne z temperaturą otoczenia, to za mało.
Po drugie, można czasami zaobserwować próby włączania się kompresora pomimo braku efektu (brak chłodzenia). Oczywiście włączanie i wyłączenie się kompresora jest normalne, ale jeśli kompresor kilka razy w krótkim czasie włącza się i szybko wyłącza, może to oznaczać brak czynnika. Warto jednak wiedzieć, że choć jest to objaw zły, to działanie jest prawidłowe, ponieważ wyłączenie chroni kompresor przed pracą bez prawidłowego smarowania.
Klimatyzację da się nabić, ale to rozwiązanie amatorskie
Są na rynku zestawy do nabijania klimatyzacji, a konkretnie do uzupełniania brakującego czynnika, lecz ma to zastosowanie doraźne. Nieduża butla z manometrem pokazującym ciśnienie w układzie pozwoli wprowadzić gaz mieszający się z czynnikiem i olejem, co może pomóc na jakiś czas, zanim pojedziemy na serwis klimatyzacji.
W praktyce pomijamy w tym momencie tzw. stan próżni, bo gaz teoretycznie miesza się z powietrzem. Po drugie, pomijamy typową serwisową czynność, czyli sprawdzenie ubytku czynnika. Na podstawie takiej informacji w warsztacie można podjąć decyzję o sprawdzeniu szczelności układu i ewentualnej naprawie. Jeśli ubytek jest nadmierny, mechanik powinien to zrobić, bo sama wymiana czynnika, nawet zgodna ze sztuką, znów będzie jedynie czynnością doraźną.
Innymi słowy, choć "nabijanie klimy" jest możliwe, to w wielu sytuacjach jest to zwykłe nabijanie klientów w butelkę. Zestaw z manometrem kosztuje na rynku ok. 150-170 zł. Zazwyczaj zawiera nawet nie oryginalny, lecz zamienny czynnik. Nie twierdzę, że jest to rozwiązanie złe, lecz należy je traktować raczej jako awaryjne, a nie jako serwisowe. Jak koło dojazdowe, na którym też da się jeździć na co dzień, ale nikt tego nie robi.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.