Kierowca wcale nie pędził, chociaż auto osiąga zawrotne prędkości. Młody Brytyjczyk wziął Huracana z wypożyczalni na jeden dzień, by spełnić marzenia. Auto szybko nie wróci na drogę, podobnie jego kierowca. Przy prędkości ok. 50 km/h mężczyzna całkowicie stracił panowanie nad Lambo, uderzył w zaparkowane przy drodze auta i zatrzymał się na latarni - informuje "Daily Mail".
Wypadek w Birmingham widziało wielu świadków. Wszyscy zgodnie potwierdzają, że przyczyną nie była nadmierna prędkość i że Lamborghini mogło jechać jakieś 50 km/h. Równie zgodnie wszyscy potwierdzili, że ewidentnie było widać, iż kierowca zupełnie nie panuje nad autem. To zapewnie wina zawrotnej mocy drzemiącej pod maską Huracana.
Musiał za mocno nacisnąć na gaz lub wrzucić zły bieg. Auto natychmiast wpadło w poślizg i uderzyło w inne samochody - relacjonuje jeden ze świadków.
Mężczyzna trafił do szpitala. Ma kilka złamań, więc na kolejną przejażdżkę będzie musiał poczekać do końca rehabilitacji. Auto o zawrotnej wartości trafi do serwisu. Na szczęście dla wypożyczalni, nie jest mocno uszkodzone i na pewno da się je "wyklepać".
Lamborghini Huracan Spyder to prawdziwy mocarz. Od 0 do "setki" auto rozpędza się 3,4 sek. Jego maksymalna prędkość to 321 km/h. Moc i przyspieszenie auto zawdzięcza silnikowi o pojemności 5,2 litra.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.