Sygnalizacja potrafi zaskoczyć. Co prawda można zaobserwować, że lada moment światło zmieni się na czerwone. Mogą o tym świadczyć chociażby migające zielone dla pieszych na równoległym do drogi przejściu.
Jednak czasami kierowcy nie zwracają na nic uwagi, bo najważniejszy dla nich jest cel i chcą go pokonać w jak najkrótszym czasie.
Droga DK94 nie jest drogą szybkiego ruchu. Rzadko kiedy można nią jechać szybciej, niż 50 czy 60 km/h. Sporo jest tutaj sygnalizacji świetlnych, gdyż wiedzie przez wiele mniejszych miejscowości.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jednak ta trasa to wciąż najpopularniejsza alternatywa dla autostrady A4, którą ze względu na wysokie ceny przy jednoczesnych częstych remontach, nie każdy wybiera. Dlatego na DK94 ruch wciąż jest bardzo duży.
Mimo dużego ruchu nie brakuje tych, którzy robią wszystko, żeby być pierwsi. To się jednak nie zawsze udaje.
Przeszkodą mogą być wspomniane sygnalizacje świetlne, co widać doskonale na nagraniu na kanale "Stop Cham".
Zmiana świateł i kierujący VW ostro hamuje przed sygnalizacją. Autor nagranie niestety nie zdążył wyhamować i wjeżdża w tył zatrzymanego auta. Na szczęście nikt nie ucierpiał w tym zdarzeniu - czytamy w opisie filmu zatytułowanego "Wypadek ku przestrodze - najechanie na światłach".
Nie zdążył, czy też nie zamierzał?
Praktycznie od razu w komentarzach wybuchła dyskusja na temat tego, że kierowca, który najechał na volkswagena, wcale nie zamierzał hamować. Na nagraniu widać, że kamera autora filmu nie posiada licznika prędkości.
Z samego filmu ciężko jest jednak zrozumieć, czy manewr hamowania w ogóle został rozpoczęty. Z pewnością kierowca odbił nieco kierownicą, ale zderzenia uniknąć mu się nie udało.
To nie VW ostro hamuje tylko nagrywający nie hamuje wcale przy zapaleniu się żółtego - napisał jeden z komentujących.
Czytaj także: Stracił prawo jazdy. Nagrał pieszych i zadaje pytanie
Opis jest przekłamany. Autor nagrania nie nie zdążył wyhamować, tylko liczył na to, że ten przed nim przeleci na czerwonym i on też. Wiele razy pewnie się udało, ale tym razem się zdziwił. Dobrze, że nikogo nie zabił, bo prędkość była imponująca - dodał następny.
Dzięki temu, że nikt w tym wypadku nie ucierpiał, zostanie on zakwalifikowany jako kolizja, a autorowi nagrania grozi mandat w wysokości przynajmniej tysiąca złotych, a biorąc pod uwagę, że usiłował przejechać na czerwonym świetle - ta kwota będzie prawdopodobnie jeszcze wyższa.