FE-Schrift to charakterystyczny font, który używany jest na niemieckich tablicach rejestracyjnych. Jest on wyjątkowo czytelny, jednoznaczny i co najważniejsze, trudny do przerobienia. Powstał, by ukrócić zjawisko podmieniania skradzionych tablic rejestracyjnych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tuż po wojnie powszechnie wykorzystywano krój liter znany jako DIN 1451. Miał swoje plusy: znaki były proste i łatwe do odczytania. Były też łatwe do sfałszowania i przeróbki. Problem nasilił się w latach 70., wraz ze wzrostem kradzieży aut i wykorzystywania ich do przestępstw. Może nie zwróciłoby to większej uwagi, ale gdy Frakcja Czerwonej Armii (lewicowa organizacja terrorystyczna z Niemiec Zachodnich) zaczęła się specjalizować w podróbkach, trzeba było działać.
Wzór DIN 1451 był na tyle prosty, ze zmiana litery "P" na "R" czy "L" na "E" nie stanowiła większego problemu. Do nakreślenia nowego fontu ruszył Karlgeorg Hoefer z Niemieckiego Instytutu Badań Drogowych wraz z Uniwersytetem w Giessen. Efektem końcowym był FE-Schrift. "F" oznaczało "Fälschung" (niem. podróbka), "e" – erschweren (niem. zapobieganie).
Grube linie i dobra czytelność mogą sprawiać wrażenie, że projekt jest nieskomplikowany. Jest zupełnie inaczej: każdy znak ma charakterystyczne cechy, przez co nie da się go przerobić na inną literę lub cyfrę. Widać to dobrze na poniższej grafice – wystarczy np. inne położenie środkowej belki.
Projekt powstał, ale początkowo trafił do szuflady. Dopiero po upadku Żelaznej Kurtyny i wzrostu kradzieży aut powrócono do FE-Schrift. Pierwsze kraje związkowe zaakceptowały ten styl w 1994 roku. Po roku został dopuszczony w całym kraju, ale dopiero na przełomie wieków zrezygnowano z wydawania starych tablic.
Czytaj także: Tyle zapłacił za kawę mrożoną w Gdyni. "To jakiś hit"
FE-Schrift można zobaczyć nie tylko w Niemczech. Ten system przejmują też inne kraje na świecie – Kuwejt, Azerbejdżan, Armenia, Urugwaj, Chile czy RPA.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.