Zielona strzałka ma jasne zadanie. Wprowadzono ją po to, by upłynniać ruch. Tymczasem ten znak dostarcza wielu problemów. To dlatego, że wielu kierowców błędnie ją interpretuje, co skutkuje kolizjami z pieszymi czy innymi autami.
Teraz pojawiają się doniesienia, że zielona strzałka może zostać usunięta z sygnalizatora. Do tego wątku nawiązał niezależny poseł Ryszard Galla.
Z własnej praktyki na drodze wiem, że kierowcy zachowujący się zgodnie z przepisami są często "poganiani" przez innych kierowców. Wielu polskich kierowców nie jest w ogóle świadomych tego, że przed zieloną strzałką należy się zatrzymać - powiedział parlamentarzysta, cytowany przez "Super Express".
Nigdy tak nie rób, widząc zieloną strzałkę!
Pojawienie się zielonej strzałki przy czerwonym świetle wcale nie pozwala na to, by swobodnie wjechać na skrzyżowanie. W takiej sytuacji należy się zatrzymać przed sygnalizatorem i sprawdzić, czy oby na pewno można swobodnie kontynuować jazdę.
Zignorowanie tego obowiązku jest równoznaczne z wjechaniem na skrzyżowanie na czerwonym świetle. Nowy taryfikator przewiduje za to karę na poziomie 500 zł i 8 punktów karnych. Jeżeli natomiast policjant uzna, że kierowca doprowadził do zagrożenia w ruchu, to mandat może być... nawet dwukrotnie większy.
Kwestia rozglądania się przed skorzystaniem z zielonej strzałki nie jest jedynym problemem. - Innym problemem jest to, że na niektórych skrzyżowaniach po minięciu sygnalizatora i znalezieniu się już na jezdni poprzecznej kierowcy są zaskakiwani nagłym pojawieniem się zielonego światła na przejściu dla pieszych na drodze poprzecznej, np. w momencie, kiedy znajdują się już bardzo blisko tego przejścia - spostrzegł Galla.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.