Zasada 5 minut wymaga pewnego przyzwyczajenia. Chodzi w niej bowiem o to, by 5 minut przed zakończeniem jazdy wyłączyć klimatyzację (przyciskiem AC), ale pozostawić włączony nadmuch, a nawet lekko zwiększyć temperaturę.
W takim wypadku skropliny z parownika (to on odpowiada za chłód w kabinie) zostaną osuszone, a jego temperatura wyrówna się z otoczeniem.
Parownik odpowiedzialny jest za odbieranie ciepła z powietrza docierającego do układu klimatyzacji. Zimny czynnik chłodniczy schładza je, jednocześnie parując – stąd nazwa. Jeśli zastanawialiście się skąd pod autem plama wody, oto odpowiedź.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Robię tak u siebie od dawna - opowiada kierowca, który propaguje tę zasadę.
- Wcześniej miałem ten problem, że jeśli po 2-3 godzinach od zakończenia jazdy znów wsiadałem do auta i włączałem klimatyzację, to pojawiał się bardzo nieprzyjemny zapach. Odkąd wyłączam ją na kilka minut przed dojazdem do celu, problem zniknął - dodaje.
Wilgoć, zwłaszcza w połączeniu z zabrudzeniami, to doskonałe środowisko do rozwoju grzybów i pleśni. Te można wyczuć od razu po włączeniu klimatyzacji. Nie tylko brzydko pachną, ale są też szkodliwe dla zdrowia.
Jeśli już się pojawią, pozostanie nam serwis klimatyzacji z wymianą filtrów, osuszaczem i ozonowaniem wnętrza. Uważajmy też na propozycję "nabicia klimy" - jeśli trzeba to zrobić, to znaczy, że układ jest nieszczelny, a uzupełnianie czynnika to tylko prowizorka.
Czytaj także: Nie tylko obniża cholesterol. Zaskakujące wyniki badań
W przypadku sporych upałów należy pamiętać, aby nie schładzać kabiny zbyt mocno. Duża różnica temperatur pomiędzy klimatyzowanym wnętrzem a środowiskiem zewnętrznym jest szkodliwa dla zdrowia. Najlepiej, by nie wynosiła ona więcej trzy stopnie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.