Michał Browarczyk „Mibro" opowiada o swojej pasji i stereotypach, które krążą wokoło zawodu, jaki wykonuje. Jest DJ-em z 10-letnim doświadczeniem, który zapracował sobie na to, żeby rezydować w jednym z najpopularniejszych klubów w Sopocie. Jest kreatorem i współorganizatorem dużych eventów na terenie Trójmiasta.
Intensywne życie artysty na scenie i poza nią. Specyfika fascynującego zawodu.
Jest poniedziałek 10 rano, czyli czas, kiedy DJ-e odpoczywają po weekendowych obowiązkach. Nie tym razem. Szybka pobudka i po chwili przed domem czeka już taksówka, którą wyruszy do Poznania. „Mibro” weźmie udział w popularnej audycji radiowej. Zagra krótkiego seta i porozmawia z prowadzącym o rynku klubowym. Z Poznania wyjeżdża w nocy, żeby jeszcze przed świtem być w Sopocie.
Moje życie jest intensywne, ale pomimo braku czasu, nie mogę pozwolić sobie na to, żeby zaniedbać jakieś spotkania - mówi "Mibro".
Michał zajmuje się również ustalaniem kalendarza wydarzeń artystycznych w sezonie, a za tym idzie szereg istotnych działań, jak chociażby „bookowanie” artystów. „Dobrych DJ-ów musimy planować z dużym wyprzedzeniem – nawet rocznym. Nie zależy mi na tych, którzy zostają dla tych, którzy zaspali”.
Aby dostać zaproszenie z modnych, popularnych klubów trzeba prezentować dobre portfolio. Nie wystarczy znać się tylko na muzyce, bo to już dzisiaj potrafi coraz więcej osób. Cenna jest umiejętność odczytywania oczekiwań publiczności.
Obserwuję ten rynek od lat i widzę, że są takie fale, że kluby powstają jak grzyby po deszczu. Każdemu wydaje się, że to łatwy biznes przynoszący krocie. Zaświadczam, że jest zupełnie odwrotnie. Trzeba wierzyć w to, że kreujemy coś niezwykłego, że ustalamy poziom poprzeczki dla innych - mówi "Mibro".
Nowy dzień i kolejne wyzwania. Czym jeszcze zajmuje się DJ?
Następny dzień znów zaczyna się bardzo wcześnie. Tym razem można pozwolić sobie na pracę z domu, przesłuchanie setek numerów i przejrzenie portali branżowych oraz maili.
Muszę być na bieżąco – to bardzo ważne w tej branży. W dobie internetu, gdzie każdy ma dostęp do muzyki, pojęcie „świeża” formatuje się na nowo. Ludzie oczekują ode mnie, że będę zaskakiwał, dlatego muszę być o krok przed konkurencją - przyznaje "Mibro".
Praca DJ-a to nie tylko dbanie o muzykę w jednym lokalu. Dobrzy artyści otrzymują często angaże z różnych klubów w Polsce i Europie.
Dość często wyjeżdżam, ale ta robota jest moją pasją. Każdy klub jest inny, nowi ludzie, ciekawe sytuacje – to właśnie mnie napędza i daje paliwo do działania.
Bycie zawodowym DJ-em to tak jak pełen etat w korporacji. Koncert wieczorem jest tylko zwieńczeniem wszystkich innych działań. Czas, który „Mibro” musi poświęcić na przygotowanie się do imprezy, znacznie przekracza dopuszczalne normy pracy BHP.
Mówimy o czymś, co kocham, co sprawia mi niekłamaną przyjemność, dlatego nie potrafię na to spojrzeć obiektywnie. Bycie zawodowym DJ-em to nieustanna pogoń za doskonaleniem się. Muszę oczekiwać od siebie więcej, bo tylko to zagwarantuje mi obecność w biznesie, który nie wybacza - stwierdza "Mibro".
Regeneracja organizmu jako istotny element w życiu zapracowanej osoby.
Istotnym elementem w całym jego życiu jest regeneracja organizmu. Dobra jest każda forma ruchu, która pozwoli wyrzucić z organizmu wszystkie troski i zmartwienia.
Gram rocznie ponad 200 imprez, a to oznacza dużo nieprzespanych nocy w ciągłym hałasie przekraczającym 100 decybeli. Takie zmęczenie się odczuwa i wie o tym każdy, kto pracuje nocami. Snu nie da się oszukać. To, co zostawiłem na scenie, muszę odebrać za dzień, może dwa - mówi "Mibro".
Uważam, że param się najlepszą profesją na świecie i nie zamieniłbym dj’ki na nic innego. Gdybym mógł się cofnąć w czasie, to wybrałbym taką samą drogę. Moje decyzje zawodowe byłyby dokładnie takie same. To moja pasja, mój styl życia.
Party Challenge by Desperados to pierwsze Mistrzostwa Polski Twórców Imprez, w których przedstawiciele sceny klubowej z czterech miast Polski konkurują o miano najlepszego organizatora wydarzeń imprezowych. Mistrzostwa zmieniają sposób myślenia ludzi o imprezowaniu i podnoszą je do rangi prawdziwej sztuki.
To pierwsze takie wydarzenie w Polsce. Zasady są proste. W Warszawie, Gdańsku, Poznaniu i Krakowie po dwóch przedstawicieli twórców imprez z tych miast spotkało się na neutralnym terenie. Tego samego wieczoru muszą rozkręcić imprezę – każdy na swój unikalny sposób i przekonać do siebie imprezowiczów. O tym, kto wygrywał starcie i awansował do Wielkiego Finału, zdecydowali imprezowicze, którzy są sędziami tego pojedynku.
Ty też możesz zostać jednym z nich, zdobądź zaproszenie na Wielki Finał Party Challenge by Desperados 27.02 w Warszawie na o2.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.