W każdym domu, gdzie przynajmniej raz ugotowano rosół, wiedzą, że nie jest to droga zupa. Potrzebuje minimalnej ilości składników, na które nie musimy wydawać dużo pieniędzy. W restauracjach Magdy Gessler jeden słoik znanej wszystkim zupy kosztuje od 50 do 60 zł.
Restauratorka uważa, że jest to logiczna cena, ponieważ "takich rosołów nigdy nie ma". Wszystko dlatego, że używa innych składników. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" zdradziła, co dokładnie dodaje do swojego rosołu. Skrytykowała przy okazji wszystkich, używających do zupy kurczaka.
U innych w rosołach jest kostka rosołowa, skrzydełko, włoszczyzna. A ja daję pół kapusty, osiem marchewek, siedem pietruszek, dwa duże selery, 10 opalonych cebul, cztery pory, ogony wołowe, kaczkę, ale na pewno nie kurczaki - zapewnia Magda Gessler.
"Dlaczego mamy nie zarabiać na rosole?"
Magda Gessler uważa, że wspieramy w ten sposób tradycyjny polski produkt i pomagamy zarobić polskim producentom w trudnym pandemicznym czasie.
Wielkie sieci fastfoodowe zarobiły na pandemii koszmarne pieniądze. Dlaczego my, Polacy, mamy nie zarabiać na rosole? - pyta restauratorka w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". Dodaje, że ten rosół tkwi jej w głowie, po tym jak ktoś zrobił zdjęcie drogiego słoika.
Kilka miesięcy temu restauratorka otworzyła na warszawskim Wilanowie kolejną restaurację, w której sprzedaje ciasta oraz obiadowe dania w słoikach. Oprócz rosołu można w niej kupić pomidorową za 60 zł, a za zwykłą drożdżówkę z serem zapłacimy aż 16 zł. W swoich programach za podobne działania piętnowała restauratorów.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.