Od wielu lat Alicja Bachleda-Curuś mieszka na stałe w Stanach Zjednoczonych. Właśnie tam układa sobie życie i próbuje robić karierę w Hollywood.
W tamtejszych mediach najwięcej mówi się jednak o jej sprawach prywatnych. Szczególnie głośno było na temat romansu Alicji z Colinem Farrelem, z którym doczekała się syna.
Związek nie przetrwał próby czasu, ale byli partnerzy nadal mają ze sobą kontakt. Powodem jest oczywiście Henry Tadeusz. Właśnie z nim Alicja ostatnio przyleciała do Polski. "Życie na gorąco" podało, że aktorka w ojczyźnie przebywała zaledwie kilka dni.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Później pilnie wróciła do Stanów Zjednoczonych. Nie zabrała ze sobą syna. Henry Tadeusz został pod opieką dziadków.
Tym razem przyjechała zaledwie na chwilę, musiała szybko wrócić do USA, bo miała wyjątkowo poważne powody - przekazał tygodnik.
Pani Lidia i pan Tadeusz Bachledowie z entuzjazmem przywitali wnuka. Cieszyli się z tego, że będą mogli spędzić z nim nieco więcej czasu.
Są najszczęśliwsi, kiedy Henio pojawia się u nich w domu. Zapewniają mu masę atrakcji, ale przede wszystkim zabierają w góry, gdzie opowiadają o jego przodkach i rodzinie, bo przecież nazwisko Bachleda zapisało się na kartach historii - powiedziała znajoma rodziny w rozmowie z "Życiem na gorąco".
Dlaczego Bachleda-Curuś nagle wróciła do stanów?
Wiadomo już, skąd nagły powrót Bachledy-Curuś do USA. Ma to związek z remontem domu. Aktorka chciała to ukryć.
Budynek wymagał prac remontowych, bo jest dość stary. Okazuje się, że został postawiony w latach dwudziestych ubiegłego wieku.
Po pewnym czasie wszystko zaczęło się sypać i wymaga odświeżenia - powiedziała "Życiu na gorąco" Alicja Bachleda-Curuś.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.