28 marca 2010 roku Krzysztof Wójcik wygrał milion złotych. Jako pierwszy w Polsce zwyciężył słynny teleturniej prowadzony przez Huberta Urbańskiego. Od tamtej pory wiele zmieniło się w jego życiu. Opowiedział, na co wydał gigantyczną sumę i ile dokładnie wpłynęło na jego konto w banku.
Mężczyzna, który wziął udział w "Milionerach" miał wówczas 27 lat. Był doktorantem na na Zachodniopomorskim Uniwersytecie Technologicznym w Szczecinie. Czek na milion złotych wręczył mu Hubert Urbański, który wcześniej zadał finałowe pytanie. Przypomnijmy, że dotyczyło instrumentu, na którym grał Czesław Mozil (akordeon).
Co zmieniło się w życiu Krzysztofa Wójcika ze Szczecina? W rozmowie z Plotkiem przyznał żartobliwie, że... trochę przytył: - Jeśli chodzi o mnie samego, to nie zmieniło się nic poza tym, że urosłem wszerz. Staram się żyć tak samo, uśmiechać się jak najczęściej, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, niekoniecznie łatwych z wielu względów.
Jak twierdzi Krzysztof Wójcik, nagrodę starał się wykorzystać rozważnie. Postawił na podróże:
Nie przehulałem tego, nie wydałem na głupoty. Wiadomo, że trzeba było się pobawić, ale nie wsiadłem w samolot i nie przewaliłem wszystkiego w kasynie. Wpłaciłem część na wkład do mieszkania, pomogłem rodzinie, z żoną poszliśmy jednak głównie w podróże. Najczęściej wylatywaliśmy do Stanów.
Jaka kwota wpłynęła na konto pierwszego zwycięzcy "Milionerów"?
Mężczyzna doskonale wiedział, że nie będzie to równy milion złotych. Od wygranej trzeba było odprowadzić podatek. - Wiedziałem, że dostanę 100 tys. mniej. Organizator na szczęście wszystkie formalności załatwił za mnie, nie musiałem składać żadnych wniosków. Przelane zostało "tylko" 900 tys. złotych - wyznał.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.