W poniedziałek 9 października na antenie TVP odbyła się przedwyborcza debata. W studiu pojawili się: Donald Tusk, Mateusz Morawiecki, Szymon Hołownia, Joanna Scheuring-Wielgus, Krzysztof Bosak i Krzysztof Maj. Poruszono zagadnienia dotyczące m.in. migracji, wieku emerytalnego, polityki społecznej bezpieczeństwa czy bezrobocia.
Uwagę wielu wyborców zwróciły nie tyle odpowiedzi polityków, ile pytania zadawane przez prowadzących - dziennikarzy TVP - Michała Rachonia i Annę Bogusiewicz-Grochowską. Odczytanie niektórych pytań zajmowało ponad minutę, czyli więcej czasu niż na odpowiedź mieli politycy.
Pojawiły się także zastrzeżenia do prowadzącego Michała Rachonia, który pod koniec debaty pokazał swoją stronniczość i zaatakował Donalda Tuska.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Widzieliście państwo, jaka była ta debata. Pytania dłuższe niż odpowiedzi. Żeby przestać gadać, kto jest tchórzem, jest jeszcze piątek, dzień przed ciszą wyborczą, przyjdź razem z prezesem Kaczyńskim, możemy zrobić debatę ze wszystkimi mediami, może nieprowadzoną przez działacza PiS-u, ale jestem gotowy na każdą propozycję - zachęcał do ponownego spotkania Donald Tusk.
"Ta zadziorność byłaby na miejscu względem przywódców państw silniejszych od Polski, a nie względem dziennikarzy. Ale cóż…" - skomentował prowadzący debatę Michał Rachoń.
Ekspert od mowy ciała ocenił Michała Rachonia.
Portal WP Teleshow porozmawiał o tej kwestii z medioznawcą - dr. Krzysztofem Grzegorzewskim z Uniwersytetu Łódzkiego.
Dziennikarz nie ma prawa wchodzić w przepychanki polityczne w czasie tak ważnego programu, jak debata kandydatów. Inne uprawienia ma polityk, bo ma inną funkcję, a inne dziennikarz. A Rachoń ewidentnie zaatakował Tuska jako polityka. Nie widziałem wcześniej takiego zachowania. To naruszenie równości debaty i w jakimś sensie chamstwo - powiedział.
Również portal Plejada zapytał eksperta od mowy ciała Łukasza Kaca o ocenę prowadzących w trakcie debaty. Analiza obejmowała gesty i mimikę dziennikarzy TVP.
Michał Rachoń przez całą debatę miał bardzo negatywny wyraz twarzy. Spectrum emocji ograniczało się w zasadzie do smutku, obrzydzenia i pogardy - zauważył ekspert od mowy ciała w rozmowie z Plejadą.
- Ponadto praktycznie nieobecna była jakakolwiek mowa ciała, a dodatkowo brak gestów i osowiałość w zachowaniu. Można było odnieść wrażenie, że dla pana Rachonia obecność na tej debacie była czymś bardzo negatywnym, wręcz bolesnym - dodaje.
Łukasz Kaca podkreślił też, że pytania "były bardzo długie i w dużej mierze częściej przypominało rodzaj exposè zbudowany na silnym kontraście tego, co było i tego, co jest. Widać było tutaj wyraźną intencję przedstawienia w pozytywnym świetle obecnego rządu i demonizowanie przeszłości".