Założyciel lubianego przez polskich celebrytów ośrodka Pili Pili na Zanzibarze Wojciech Ż., znany jako "Wojtek z Zanzibaru" jest poszukiwany listem gończym za oszustwa gospodarcze. Prokuratura prowadzi także osobne śledztwo badając jego działalność na wyspie należącej do Tanzanii na Oceanie Indyjskim. W sprawę zaangażowany jest także detektyw Krzysztof Rutkowski.
Sądzę, że wypowiedzi Iwony Pavlović są zmotywowane jej reakcją na informacje, które ukazały się w mediach. Chodzi o aferę dotyczącą słynnego Wojtka z Zanzibaru, który wyłudził od kilkudziesięciu osób ponad 100 mln zł. W grupie polskich celebrytów, których było dziesiątki, a stanowiły tło i uwiarygadniały przestępstwa Wojciecha, była m.in. Pavlović. Parokrotnie przebywała na Zanzibarze i pozowała z nim do zdjęć, co podkreślało jego wiarygodność na dalsze jego przestępcze działania - tłumaczy Rutkowski w rozmowie z "Super Expressem".
Detektyw ostrzega Pavlović
Rutkowski ujawnia, że w nielegalną działalność Wojtka z Zanzibaru może być zaangażowanych więcej osób. - Informacje, jakie posiada biuro Rutkowski, wskazują na to, że wiele osób powiązanych z innymi nielegalnymi interesami może być pociągniętych do odpowiedzialności karnej. Nasi ludzie wylatują do Tanzanii w najbliższych dniach. Jakie związki z nim miała Pavlović i jej mąż, to z pewnością zostanie wyjaśnione. Oby nie było tak, że zza stołu jurorskiego zostanie wywleczona przez funkcjonariuszy policji na wniosek tanzańskiego Interpolu w celu przeprowadzenia czynności procesowych na terenie Tanzanii przy jej udziale - mówi detektyw w rozmowie "Super Expressem".
Czytaj także: Cichopek zapytana o Hakiela. Nawet się nie wahała
Jurorka "Tańca z gwiazdami" odpiera zarzuty Rutkowskiego. - Jaki związek ma mój pobyt na Zanzibarze z niską oceną tańca? Pan Rutkowski otrzymał jedynkę, bo...? Bo nie potrafi tańczyć, i nie zrobił ani jednego kroku tanecznego, nie zasłużył na wyższą ocenę... - powiedziała Iwona Pavlović Pudelkowi.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.