Popularny aktor, Chevy Chase, czyli filmowy Clark Griswold w serii "W krzywym zwierciadle" może chwilowo odetchnąć z ulgą. Po pięciotygodniowym pobycie w szpitalu wrócił do swojej willi pod Nowym Jorkiem, gdzie odpoczywa wśród rodziny. Przyczyną tak długiej hospitalizacji miały być "kłopoty z sercem", jak lakonicznie opowiedział aktor.
Czuję się dobrze. (...) Kręcę się po domu i nigdzie się nie wybieram - dodał w odpowiedzi na pytania dziennikarzy.
Można jednak domyślić się, o co chodzi. 77-latek w 2018 roku na łamach "Washington Post" wyznał, że zdiagnozowano u niego kardiomiopatię alkoholową. Jest to choroba serca powstająca w wyniku picia zbyt dużej ilości alkoholu przez dłuższy czas.
Córka komika opowiadała wówczas, że jego problem zaczął się banalnie - od kilku kieliszków wina dziennie. Później było to kilka butelek. Następnie - wódka. Pomogły tylko groźby o rozwodzie ze strony żony. To wtedy zdecydował się odstawić alkohol.
Gdy dociekliwi dziennikarze zapytali aktora o to, co lubi robić w domu, odparł, że czytać i oglądać telewizję, choć to drugie robi zdecydowanie rzadziej ze względu na niski poziom obecnych komedii.
Pod koniec XX wieku Chevy Chase żył jak panicz. Nazywany był najśmieszniejszym człowiekiem w USA. Do śmiechu nie było jednak jego współpracownikom, którzy po latach wspominali, że w pewnym momencie, gdy nadużywał alkoholu i narkotyków, a także był przekonany o swej wielkości, stał się nie do zniesienia.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.