Mandaryna podzieliła się szczegółami zdarzenia w rozmowie z dziennikiem "Super Express". Piosenkarka wyjawiła, że auto – Lexus NX 300 – zostało skradzione spod jej domu, mieszczącego się na zamkniętym osiedlu. Mimo wysiłków funkcjonariuszy policji nie udało się odnaleźć ani pojazdu, ani złodziei.
Przeczytaj także: Taka emerytura za 70 lat na scenie. Gwiazda mówi wprost
Nie ma żadnych śladów, a skradziono mi go sprzed samego domu. To jest przykre, ale nie będę siedzieć i płakać – mówiła Mandaryna ("Super Express").
Rozbrajające wyznanie Mandaryna. Wyjawiła, dlaczego nie jeździ autobusami
Mimo że Mandaryna ani nie odzyskała skradzionego auta, ani nie zdecydowała się na zakup nowego, stroni od komunikacji miejskiej. Piosenkarka woli korzystać z pożyczonego samochodu, niż wsiąść do metra, tramwaju czy autobusu.
Przeczytaj także: Serce się kraje. Nagrobek gwiazdy w ruinie. Zdjęcia ze Starych Powązek
Była żona Michała Wiśniewskiego wyjawiła z rozbrajającą szczerością, dlaczego stroni od komunikacji miejskiej. Okazało się, że piosenkarka nie wie... jak skasować bilet.
Przeczytaj także: Piasek apeluje do Polaków. W takim stroju jeszcze go nie widzieliście
(...) Mówię do córki: Fabka, musimy mieć szybko auto, bo przecież ja nie wiem, jak skasować bilet w autobusie. Ostatni raz jeździłam autobusem, jak chodziłam do liceum albo na studia, to jeszcze były takie kasowniki na jakieś inne bilety – tłumaczyła Mandaryna w rozmowie z "Super Expressem".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.