W 2009 roku Dorota Rabczewska udzieliła głośnego wywiadu "Dziennikowi". Wówczas miała stwierdzić, że jej zdaniem w Biblii zawarte są "bardzo ważne przykazania i historie, które budują w dzieciach system wartości". Dodawała jednocześnie, że "ciężko jej wierzyć w coś, co nie ma przełożenia na rzeczywistość".
Na tym jednak nie skończyła. Zaznaczała, że zaskakuje ją fakt, iż w Biblii pojawił się zapis o stworzeniu świata w siedem dni, a nie ma żadnej informacji o dinozaurach.
Nawiązując do dinozaurów, mówiła, że wierzy w nie bardziej niż w Biblię. - Wierzę w to, co jest. W to, co przyniosła nam nasza matka Ziemia podczas wykopalisk, są na to dowody. Ciężko wierzyć w coś, co spisał jakiś tam napruty winem i palący jakieś zioła - zaznaczała w tym wywiadzie.
Rozmowa Dody z "Dziennikiem" wywołała potężne kontrowersje. Pokłosiem tych wypowiedzi była decyzja TVP o zawieszeniu współpracy z Dodą. Do prokuratury trafiło natomiast doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa znieważenia przedmiotu czci religijnej i obrażenia uczuć religijnych.
Dorota Rabczewska triumfuje
W 2012 roku Doda została skazana za swoje słowa. W Sądzie Rejonowym Warszawa-Mokotów orzeknięto, że musi uregulować karę grzywny w wysokości 5 tysięcy złotych.
Piosenkarka postanowiła się odwołać. Sąd Okręgowy w Warszawie utrzymał jednak wyrok sądu I instancji.
Następnie Doda zwróciła się do Trybunału Konstytucyjnego. Tam jednak nie osiągnęła swojego celu. Postanowiła więc spróbować sił w Europejskim Trybunale Praw Człowieka. Ten podmiot we wrześniu 2017 przyjął sprawę do rozpatrzenia.
Europejski Trybunał Praw Człowieka po dogłębnej analizie sprawy wydał opinię, że został złamany przepis konwencji gwarantujący każdemu prawo do wolności wyrażania opinii. Polska ma zapłacić Dodzie 10 tysięcy euro - donosi Pomponik.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.