W grudniu świąteczna gorączka dopada wielu z nas. Widać ją po zakupowym szale, dzierganych swetrach z podobizną świętego Mikołaja lub Rudolfa oraz wszechobecnych piernikach. Coraz większą tradycją, która przyszła do nas ze Stanów Zjednoczonych, staje się zdobienie domów, ale z tej zewnętrznej strony.
Jednym z domów, który zdecydowanie wyróżnia się na tle reszty, to budynek przy ulicy Sielskiej 55 w bydgoskim Fordonie. Dom od kilku lat budzi zainteresowanie mieszkańców regionu. Wszystko za sprawą efektownych światełek, których systematycznie jest coraz więcej.
Mieszkańcy miasta nazwali ten budynek "Bydgoskim Domem Griswoldów". To nawiązanie do filmu "W krzywym zwierciadle: Witaj, Święty Mikołaju".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Imponujący dom w Bydgoszczy. Wielki cel dla brata
Jak podkreślał expressbydgoski.pl, pomysł na bogate zdobienie domu w grudniu jest kontynuacją rodzinnej tradycji właścicieli posesji.
Jak opowiada pani Agnieszka, jej brat Andrzej jest osobą niesłyszącą. Przez cały rok trudno jest sprawić, by czuł się prawdziwie szczęśliwy. Ale ten okołoświąteczny okres naprawdę go cieszy.
Czytaj także: Prześwietlili Manowską. A jednak. Zdjęcia nie kłamią
- Tak było już od dziecka. Nasza mama też bardzo kochała święta i zawsze stroiła dom. Wiedziała, że jedyną rzeczą, która w najmłodszych latach go interesowała, były te światełka. Teraz mama już nie żyje, ale nie zarzuciliśmy tego zwyczaju. Andrzej jest też bardzo wdzięczny tacie, że po śmierci mamy, pomimo braku pieniędzy dzielił włos na czworo, aby Andrzej miał nowe światełka - żeby tylko sprawić mu radość. My również chcemy, by czuł się szczęśliwy i kochany - opowiada pani Agnieszka.
W ubiegłym roku posesja przy ul. Sielskiej w Bydgoszczy została ozdobiona 120 tysiącami światełek. Teraz kolekcja lampek zbliżyła się do 200 tysięcy.
"Bydgoski Dom Griswoldów" cieszy się ogromnym zainteresowaniem wśród mieszkańców. Światełka są dosłownie wszędzie, a oprócz tego możemy zauważyć świecącego bałwana ze świecącym Mikołajem.
Jakiś czas temu też rozmawiałam z mamą dziecka, które porusza się na wózku. Mówiła, że dzięki tym światełkom jej syn się wycisza, że to go uspokaja, i że potrafi nawet trzy razy w ciągu dnia pojawić się przy posesji - opowiada pani Agnieszka. - Wiemy, jak wiele to znaczy - uszczęśliwić bliską osobę, która jest chora. Tak więc jeśli możemy się tym podzielić, to dlaczego nie? - dodaje.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.