Dorota Wellman jakiś czas temu zniknęła z mediów. Jak się okazało, prowadząca "Dzień dobry TVN" przez kilka tygodni walczyła z koronawirusem. A nie było łatwo. Dziennikarka szczerze przyznała, że chorobą ją wycieńczyła. Wellman zdecydowała się nawet napisać testament.
Trzy tygodnie wycięte z życia. Walka o oddech. Długotrwałe konsekwencje. Przy najmniejszym wysiłku dyszę jak zboczeniec i mam kondycję staruszki po zawale. Nie będę tu uprawiać covidowego celebryctwa - napisała Dorota Wellman w felietonie dla "Wysokich Obcasów".
Prezenterka programu śniadaniowego podkreśla, że COVID-19 to straszna choroba. Przyznała, że szczególnie doskwierała jej samotność.
Wszystkim, którzy wątpią w istnienie COVID-u, mówię, że nawet najgorszemu wrogowi nie życzę, by zachorował. To choroba samotności: chorujesz sam i umierasz sam. I ta samotność najbardziej mnie przerażała. I niepewność. To nie przeziębienie, które przejdzie. Napisałam testament. Na wszelki wypadek - stwierdziła Wellman na łamach "Wysokich Obcasów".
Dorota Wellman znana z ostrego języka i teraz też wprost powiedziała, co myśli o całej sytuacji związanej z pandemią. W mocnych słowach oceniła pracę polskiego rządu. Prezenterka otwarcie mówi, że rządzący powinni stanąć przed sądem.
Pandemia jest sprawdzianem. Nie przeżyjemy jej bez innych ludzi. Praca i wysiłek personelu medycznego to codzienna, heroiczna walka. Nie wiem, jak Wam dziękować za pomoc. Brak mi słów. Na początku malowaliśmy im murale i rozwieszaliśmy na mieście dziękczynne plakaty. Teraz wieszamy na nich psy. Nie lekarze są tu winni. Winni siedzą w Sejmie. I to oni już kilkakrotnie ogłaszali koniec pandemii, bo tak im było wygodnie. Nie było żadnych planów. To nie są drobne błędy, Panie Premierze, to powód, żeby postawić Was przed sądem - podkreśla Wellman w "Wysokich Obcasach".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.