Za nami kolejny, 68. już Konkurs Piosenki Eurowizji. Tym razem wygranym okazała się osoba reprezentująca Szwajcarię. To Nemo, które ze swoją piosenką "The Code" zostało pierwszą osobą niebinarną, która wygrała Eurowizję.
Konkurs wzbudził jednak szereg kontrowersji. Wiele występów niosło ze sobą bardzo oryginalny przekaz, a olbrzymie emocje wzbudził występ reprezentacji Izraela. Jednocześnie wydarzenie oburzyło także wielu przedstawicieli Kościoła, a głos w sprawie za pośrednictwem portalu Opoka.org.pl zabrał o. Dariusz Kowalczyk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Duchowny: Eurowizja nie ma nic wspólnego z kulturą
W jego opinii Konkurs Piosenki Eurowizji już od dawna nie jest wydarzeniem muzycznym. To raczej zjawisko polityczno-kulturowe, choć - zdaniem duchownego - Eurowizja ma coraz mniej wspólnego z kulturą.
Konkurs Piosenki Eurowizji jest wydarzeniem nie tyle muzycznym, co raczej polityczno-kulturowym, albo raczej antykulturowym. Kolejne jego edycje są symbolem upadku współczesnej kultury. Obscena, ideologia i pseudo-estetyka trans/gender/LGBT, okultystyczno-satanistyczne odniesienia… I na siłę generowany entuzjazm europejskich mas - krytykuje o. Kowalczyk.
W jego opinii propagowana przez organizatorów Eurowizji idea "łączenia przez muzykę" nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.
Jeśli zaś chodzi o tę misję łączenia, to Konkurs od dawna nikogo z nikim nie łączy. (...) Wręcz przeciwnie! Jest on coraz bardziej prymitywnym i bezczelnym rozsadnikiem jedynie słusznych ideologii i mód lewicowo-liberalnego świata - grzmi duchowny.
Czytaj także: Luna tego nie ukrywa. Oto jakie ma wykształcenie
Duchowny twierdzi także, że Konkurs Piosenki Eurowizji nie docenia prawdziwych walorów artystycznych. To przede wszystkim odzwierciedlenie "show biznesowych gustów głosujących", ale także sympatii społeczno-politycznych.