Ewa Wiśniewska jest jedną z najbardziej utytułowanych polskich aktorek. Największą rozpoznawalność przyniosła jej rola Kurcewiczowej w "Ogniem i mieczem", za którą otrzymała Orła.
Ostatnio 79-letnia aktorka, która pracuje w zawodzie już od 60 lat, udzieliła wywiadu Plejadzie. Zapytana o pokolenie młodych aktorów, nie przebierała w słowach.
Przede wszystkim nie rozumiem, co oni mówią na scenie, o telewizji już nie wspominając. Szemrzą coś pod nosem.(...) Poza tym kiedyś trzeba było zapracować sobie na to, by zostać dostrzeżonym i docenionym. Dziś wystarczy parę razy pokazać się na czerwonym dywanie, zaliczyć jakiś jeden zawodowy wybryk i już jest się gwiazdą. To demoralizuje młodych ludzi. Chodzą potem w pawich piórach i myślą, że zjedli wszystkie rozumy - uważa Wiśniewska.
Dostało się jednak nie tylko młodym aktorom. Koleżanki po fachu, będące w podobnym wieku lub niewiele młodsze też "oberwały". Chodzi o ich sztuczny wygląd. Wiśniewska stwierdziła, że część z nich ma "usta jak parówki" i części z nich nawet... nie poznaje.
Mają parówki zamiast ust i napuchnięte policzki. Przecież to od razu widać. Albo robią sobie tak białe zęby, że nie da się na nie patrzeć, gdy stoją na scenie. Trzeba mieć świadomość upływu czasu i starzeć się z godnością.
Kilka razy zdarzyło mi się, że jedna czy druga serdecznie witała się ze mną, a ja nie miałam pojęcia, o co chodzi. Słyszałam: "Ewuniu…", więc na pewno się znałyśmy. To była ciężka myślowa przeprawa, żeby domyślić się, kto to jest - dodała.
Artystka zaznaczyła, że utalentowanych aktorek obecnie jest niewiele. Za przykład tych, na które warto patrzeć podała Kamilę Baar czy Magdalenę Cielecką.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.