Maciej Orłoś przez wiele lat był jedną z twarzy TVP. Jeszcze w 2015 roku ciężko było wyobrazić sobie, że kiedyś może zabraknąć go wśród prowadzących kultowy "Teleexpress". Niemożliwe stało się jednak faktem 31 sierpnia 2016 roku. Pięć lat później podzielił się z internautami kulisami odejścia z Woronicza. Przyznał, że nie został zwolniony, a była to jego decyzja.
Z TVP odszedłem pięć lat temu – 31 sierpnia 2016. Niektórzy myślą, że mi podziękowano, ale nie – to ja podziękowałem - napisał Orłoś.
Orłoś ujawnił, co było przyczyną odejścia po dwóch dekadach pracy. Dziennikarz w ostrych słowach stwierdził, że nie chciał firmować swoją twarzą stacji, która "manipuluje widzami". Jego słowa odbiły się szerokim echem w mediach społecznościowych.
Nie chciałem firmować twarzą telewizji, która manipuluje widzami, łamie zasady etyki dziennikarskiej, a (niektórym) dziennikarzom kręgosłupy - uzasadnił Orłoś.
Od przejęcia władzy przez PiS w TVP zapanowały nowe porządki. Wielu pracujących tam od lat dziennikarzy zrezygnowało z dalszej pracy, bądź zostało zwolnionych. Znakiem rozpoznawczym zmiany kierownictwa na Woronicza stały się paski wyświetlane we "Wiadomościach" na TVP1. Zamieszczane tam treści są często obiektem drwin internautów.
Orłoś zażenowany paskiem
Szerokim echem odbił się kadr z wydania "Wiadomości" z 17 sierpnia. Na pasku pojawiło się wtedy hasło "Nieudacznicy z opozycji pouczają innych". Łatwo zauważyć, że charakter treści narzuca antyopozycyjną narracje i nie ma nic wspólnego z dziennikarską neutralnością. Na fakt ten zwrócił uwagę Maciej Orłoś, który we wpisie na Twitterze stwierdził, że zastanawia się, jak daleko pozostało TVP do dna.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.