O sprawie poszukiwania przez policję i późniejszego przesłuchania, Agata Trzebuchowska pisała tydzień temu na stronie "Wysokich Obcasów". Dwóch funkcjonariuszy odwiedziło dom jej ojca, w którym gwiazda "Idy" już dawno nie mieszka, i oznajmiło, że chcieli porozmawiać z córką o antysemickich postach na Facebooku.
"Brzmi jak skecz Monty Pythona biorąc pod uwagę, że mało jakie dzieło w ostatnich latach wywołało taką furię polskich antysemitów jak właśnie 'Ida'. Ale żyjemy w państwie 'dobrej zmiany', w którym nieprawdopodobne jest nie tylko prawdopodobne, jest nawet możliwe, a czasami pewne" – napisał Marcin Meller na Facebooku.
Trzebuchowska po telefonicznej rozmowie z ojcem sama zgłosiła się na komisariat. Tam musiała składać wyjaśnienia w sprawie antysemickich plakatów ("Uwaga, pasożydy. Stop mafii roszczeniowej, stop żydowskiej okupacji. Nigdy więcej przepraszania, nigdy więcej syjonizmu"), które zostały rozwieszone na warszawskich przystankach autobusowych. Informacja o plakatach pojawiła się na Facebooku na stronie "Cały świat przeprasza polską prawicę za Oscara dla 'Idy'", która w zdjęciu profilowym ma kadr z filmu przedstawiający Trzebuchowską z zasłoniętymi oczami.
Reżyserka i scenarzystka musiała tłumaczyć na policji, że wykorzystanie jej zdjęcia nie czyni z niej administratorki strony, z którą nie ma nic wspólnego. Poza tym zwróciła uwagę, że "celem umieszczenia plakatu przez wspomnianą stronę nie jest propagowanie zawartych na nim nienawistnych treści, tylko poinformowanie o haniebnym incydencie i nagłośnienie sprawy".
Marcin Meller skomentował to słowami: "Tak, brzmi to kompletnie surrealistycznie, nawet po czterech latach przyzwyczajania się i uodparniania. A jednak ciekawią mnie motywy".
"Poczciwa wersja zakładałaby służbowy ciąg chcących się wykazać wyjątkowych idiotów zaangażowanych w sprawę. Wariant drugi: kazali z góry na odczepnego zrobić cos z tym antysemityzmem, bo amerykańska ambasador się czepia. No ale przecież nie wezwiemy na przesłuchania połowy marszu niepodległości, prorządowych publicystów i redaktorów, soli tej dobrozmianowej rewolucji, a coś robić trzeba, no to dajcie kogoś niegroźnego i padło na Trzebuchowską".
Za najbardziej prawdopodobny motyw uznał jednak trzecią wersję wydarzeń.
"To nie głupota, ani przypadek i Trzebuchowska została wybrana celowo. Jako przykład. Wszystkich was możemy dorwać i zastraszyć. Dzisiaj ciebie Trzebuchowska, jutro twojego koleżkę Pawlikowskiego z tą całą zdrajczynią Hollandową, a potem tą lewaczkę Tokarczuk, niech se nie myśli, że ją Nobel i Niemcy obronią. Oczywiście jak lewactwo u nas i na Zachodzie zawyje, to powiemy, że pomyłka i nadgorliwość, ale sygnał pójdzie i się jeden z drugim zastanowi zanim zacznie pajacować, szach mat lewaki!" – napisał Meller.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.