Janusz Gajos cieszy się niemałą popularnością. Chyba nikomu nie trzeba go przedstawiać. Był wielokrotnie wyróżniany w rozmaitych plebiscytach. Poza tym wielu widzów i kolegów z planu darzy go ogromnym szacunkiem.
Najmocniej kojarzony jest z rolą Janka Kosy w produkcji "Czterej Pancerni i Pies". Na jego rozpoznawalność wpłynęła też "Zemsta", w której zagrał Cześnika Raptusiewicza.
Tymczasem pojawiły się niepokojące doniesienia na temat kondycji zdrowotnej Janusza Gajosa. Aktor ma za sobą zachorowanie na COVID-19. Nieco później doświadczył niecodziennych perturbacji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gdy po przerwie powrócił na scenę, szwankować zaczęła pamięć. Przykrym doświadczeniem Janusz Gajos podzielił się w rozmowie z "Newsweekiem".
Kiedy po przerwie covidowej wróciłem na scenę, podczas jednego ze spektakli wyleciało mi jedno słowo, drugie... Poczułem dyskomfort i niepokój. Nie wiem, czy to wina jakiegoś pocovidowego ogona czy zmęczenia - powiedział popularny aktor.
Smutne wyznanie Janusza Gajosa
Aktor nie ukrywa, że takie problemy udaje się zatuszować w jego zawodzie. Mimo wszystko jest to dla niego krępująca sprawa. To zrozumiałe, bo przecież od wielu lat jest uznawany za wybitnego artystę. Na scenie praktycznie zawsze prezentował się wręcz rewelacyjnie.
Gdy pamięć zaczęła zawodzić, Gajos był wręcz rozbity. Do jego głowy napłynęły ponure myśli... O wszystkim opowiedział w trakcie wspomnianej rozmowy.
Te potknięcia daje się oczywiście zatuszować, ale częstotliwość takich zdarzeń jest denerwująca. To nie było przyjemne uczucie, złapać się na tym i coś tam 'haftować'. Pomyślałem, że to przestaje mieć sens - ujawnił.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.