Do ogromnego skandalu z udziałem Jerzego Stuhra doszło jesienią 2022 roku. Wszystko za sprawą tego, że wsiadł za kółko pod wpływem alkoholu, a następnie doprowadził do kolizji - potrącił motocyklistę.
Ostatnio doświadczony aktor odniósł się do tego zdarzenia. Jego wypowiedzi należy uznać za niezwykle kontrowersyjne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W rozmowie z Plejadą pokusił się o totalnie zaskakujące słowa. - Czuję się niewinny, skończyło się na kolizji. Tak naprawdę nic nie zrobiłem, więc wewnętrznie jestem kompletnie czysty. Oczywiście denerwują mnie pomówienia i stosunek prokuratury do mojej osoby, która proponowała coraz wyższe kary i chciała mnie zjeść. Pan Ziobro ścigał pół roku. Powiedzieli, że będą to robić do końca, a ja się zastanawiam: po co? To wręcz filmowa sytuacja, ale chciałbym, żeby już się skończyła - mówił.
Bolało mnie, że byłem opluwany w gazetach, przedstawiany jako wyklęty, a przecież nikomu nic nie zrobiłem. Na szczęście przyjaciele stanęli na wysokości zadania. Spotkałem się z dużą życzliwością obcych ludzi, którzy pisali do mnie i wspierali - dodawał.
Jerzy Stuhr zamierza zarabiać na skandalu
Wygląda na to, że Jerzy Stuhr... zamierza zarabiać na wspominanym skandalu. Zapowiedział już, że wyda nową książkę, w której ze szczegółami opisze wydarzenia z ubiegłorocznej jesieni.
W Wydawnictwie Literackim z końcem listopada wyjdą moje pamiętniki, w których odniosę się do tego oficjalnie. Tragedia zacznie się w dniu, w którym straciłem prawo jazdy - przekazał w rozmowie z Plejadą.
"Super Express" podaje, że za samo wydanie książki Stuhr dostanie nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Jeżeli pozycja będzie się dobrze sprzedawać, to co kilka miesięcy będzie otrzymywać następne wynagrodzenia.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.