Sprawa ma swój początek w kwietniu 2023 roku. To wtedy pracownicy Rutkowski Patrol zostali zatrzymani w Niemczech. W strefie serwisowej drogi A5 w Grafenhausen-West strajkowali uzbeccy i gruzińscy kierowcy. W grupę nagle wjechał opancerzony samochód należący do biura detektywistycznego Polaka. Kierowcy tirów byli przerażeni, interweniowała policja.
Kłopoty Krzysztofa Rutkowskiego w Niemczech
Rutkowski w kwietniu próbował odzyskać ok. 50 ciężarówek, do których dostęp stracił właściciel firmy transportowej. Sprawa trafiła do sądu, a konsekwencje mogą spotkać również detektywa z Polski. Wszystko za sprawą możliwego naruszenia niemieckiej ustawy o kontroli broni wojennej.
Chociaż pojazd opancerzony jest dopuszczony do ruchu, to nie jest pewne, czy nie podlega pod ustawę o kontroli broni wojennej. Rozchodzi się o opancerzenie, które może być zbyt potężne dla pojazdów niewojskowych - powiedział "Bildowi" prokurator generalny Darmstadt Robert Hartmann.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Hartmann wskazał, że firma AMZ produkuje również wozy pancerne dla wojska, co stawia znak zapytania przy tym, czy Rutkowski powinien w ogóle korzystać z takiego samochodu na drogach publicznych. - Obecnie sprawdzamy, czy powinniśmy się zwrócić do polskich władz o jakąkolwiek pomoc administracyjną w tej sprawie. Tak, aby pojazd mógł być zbadany na miejscu - dodał przedstawiciel niemieckiej prokuratury.
Prokurator stwierdził też, że "rozbrojenie" całego pojazdu byłoby dość łatwe. Wystarczyłoby wymienić niektóre płyty stalowe na inne. - Czasem w takich przypadkach wystarczy wywiercić w nich otwory - powiedział.
Nawet gdyby wobec Rutkowskiego nie wyciągnięto konsekwencji w związku z użyciem wozu pancernego, to szef polskiej firmy ochroniarskiej i jego 18 pracowników mają inne kłopoty. Prokuratura nadal prowadzi dochodzenie ws. zarzutów naruszenia spokoju, uszkodzenia ciała i zakłócenia porządku publicznego - donosi "Bild". Są to czyny zagrożone karą grzywny, a w wybranych sytuacjach nawet karą pozbawienia wolności do lat 3.
Krzysztof Rutkowski dla WP: "Międzynarodowy skandal"
W kwietniowym strajku wzięło udział łącznie 60 kierowców z Europy Wschodniej. Domagali się ok. 100 tys. euro zaległej pensji. Akcja odbiła się szerokim echem w całej Europie, aż w końcu pracodawcy ustąpili pod żądaniami pracowników.
Sam Rutkowski w kwietniu mówił redakcji WP Wiadomości, że działania niemieckiej policji to "międzynarodowy skandal". - Moi ludzie byli przetrzymywani w nieludzkich warunkach, na deszczu, na trawie, bez dostępu do toalety przez ponad cztery godzinny. Nie mieli dostępu do pojazdów. Jedna z osób nie mogła nawet pójść po swoje leki. Policja przyjechała z psami, otoczyła ich taśmą. Policjanci nie wiedzieli, co robić - powiedział właściciel Rutkowski Patrol.
- My to zgłosiliśmy na policję, a potem wszystko obróciło się przeciwko nam i właścicielowi firmy. Policja zaczęła przecierać oczy dopiero na komisariacie, jak zobaczyła filmiki, na których widać zachowanie gruzińskich kierowców - dodał Rutkowski.
Czytaj także: Szczere wyznanie Marianny Schreiber. "Jaki to ból"
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.