Paulina Smaszcz ostatnimi czasy często pojawia się w mediach. Wszystko za sprawą publicznych wypowiedzi na temat nowego związku jej byłego męża Macieja Kurzajewskiego.
Smaszcz nie przebierała w słowach. Zarówno Maciejowi, jak i Katarzynie zdążyła wypomnieć hipokryzję w manifestowaniu przywiązania do katolickich wartości moralnych.
Do rozpadu swojego małżeństwa Smaszcz odniosła się w autobiograficznej książce "Bądź Kobietą Petardą! Jak zająć się sobą i żyć świadomie". Właśnie w niej podkreśliła, że zrozumiała, iż związek z Kurzajewskim nie ma przyszłości, gdy nie okazał jej wsparcia w obliczu problemów zdrowotnych. Paulina podkreśliła, że miała poważne problemy z kręgosłupem. Niewiele brakowało, a wylądowałaby na wózku.
Dramatyczna relacja Pauliny Smaszcz
Objawy poważnej choroby pojawiły się nagle. "Pewnego dnia obudziłam się z niedowładem nogi i bólem nie do opisania. Szybka operacja. Kilkumiesięczna rehabilitacja nie pomogła. Pracowałam zdalnie, trochę na leżąco, trochę na stojąco. Przyjeżdżałam do pracy, bo ciążyła na mnie presja szefów i odpowiedzialność" - zaznaczyła w swojej książce.
Niedowład wrócił i wyznaczono termin kolejnej operacji. Chciałam być szczera, więc powiadomiłam o tym moich szefów. Ale byłam naiwna! Nie powinnam była tego robić. Teraz jestem już po piątej poważnej operacji i nadal walczę o zdrowie. (...) Byłam bardzo chora i tuż przed drugą operacją straciłam pracę - dodała.
W rozmowie ze "Światem gwiazd" spostrzegła, że lekarze nie dawali jej wielkich szans na powrót do pełnej sprawności.
Przez chorobę, stres, poczucie samotności, brak wsparcia i zrozumienia ze strony partnera, po 23 latach rozpadło się moje małżeństwo. Rozpadła się rodzina. Umarł mój tata, umarł mój teść, który jako jedyny wspierał mnie w realizacji moich marzeń o doktoracie. Fałszywi przyjaciele i interesowni znajomi zniknęli - oceniła Smaszcz.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.