Nie do wiary, co w ostatnim czasie wyczynia Daniel Martyniuk. 32-latek niedawno ostro uderzył w białostocką sędzię. Zwyzywał ją, bo nie zgadza się z wyrokiem, jaki otrzymał za jazdę pod wpływem alkoholu.
To jednak nie wszystko. Daniel zaatakował również ekspedientkę w sklepie. Chciał od niej kupić narkotyki, a ponadto... groził kobiecie, że poderżnie jej gardło!
Czytaj także: Ceny w sklepach są astronomiczne. Przyślij nam paragon
Czy jest jeszcze jakakolwiek szansa na to, że Martyniuk na dobre się ustatkuje? Głos w tej sprawie zabrał znajomy ksiądz rodziny Martyniuków, który dobrze wie, jak postępuje Daniel.
Nie będziemy go sądzić, bo od tego nie jesteśmy. Można mu pomóc. Trzeba zacząć od modlitwy, a potem może jakaś terapia, która pomoże wyjść z trudnej sytuacji, są specjaliści - powiedział duchowny, cytowany przez "Super Express".
"Sądzenie nic nie daje"
Duszpasterz podkreślił, że Daniel Martyniuk jest już dorosły i sam musi chcieć sobie pomóc.
Jesteśmy przed świętami Bożego Narodzenia, które są rodzinnymi świętami, a to jest syn pana Zenka... Co z tego, że on chce mu pomóc? Syn sam musi chcieć sobie pomóc. Musi być otwarty, to musi być jego decyzja. Musi sobie uświadomić pewne rzeczy, jest dorosłym człowiekiem, ma dziecko. W święta rodzina powinna spotkać się przy stole wigilijnym, gdzie i dla niego powinno znaleźć się miejsce, ale jeśli on sam nie będzie chciał, to nikt mu nie pomoże. Każdy ma rozum, wolną wolę... Rodzice mogą dopomóc, ale to musi być jego decyzja. Sądzenie nic nie daje, wszyscy jesteśmy jednakowi - podsumował.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.