Do redkacji "Faktu" zgłosiła się pani Agnieszka, która postanowiła opowiedzieć gazecie swoją historię. Kobieta wybrała się na zakupy do jednego ze sklepów sieci Kaufland. Na liście zakupów m.in. kapusta pekińska, która miała posłużyć jej do zrobienia sałaki.
Kobieta wybrała jeden z najmniejszych dostępnych okazów. Kapusta ważyła 1,096 kg. Kilogram kosztował 4,99 zł, więc pani Agnieszka zapłaciła za nią 5,47 zł.
Po powrocie do domu i rozpakowaniu warzywa czytelniczka gazety doznała szoku, a jej plan przygotowania wybornego dnia spalił na panewce.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wydawało mi się, że wszystko jest w porządku. Kapusta była zapakowana w folię spożywczą. Zważyłam ją i wrzuciłam do koszyka. Dopiero w domu zauważyłam, co kryje się w liściach - powiedziała.
Kupiła kapustę w jednym z popularnych dyskontów. Nie wierzyła własnym oczom
Gdy pani Agnieszka zabrała się za robienie sałatki, okazało się, że na kapuście były ciemne kropki. Po zdjęciu folii ukazał się nieprzyjemny widok. - Ciemnymi kropkami okazały się owady, chyba muszki - wyznała.
To jednak nie wszystko, bowiem z każdym odrywanym liściem było coraz gorzej. - Zauważyłam, że przez liście przebijają ciemne spore plamy. Jakby było pod nimi coś obrzydliwego. Ciekawość zwyciężyła i ułamałam kilka kolejnych liści, zanim kapusta wylądowała w koszu - dodała rozmówczyni "Faktu"
Ostatecznie okazało się, że są to jedynie przebarwienia. Jak podkreśla gazeta mogły być one wynikiem choroby rośliny lub niewłaściwego jej nawożenia.
Pani Agnieszka zakupionego produktu zwrócić nie mogła. Dlaczego? Otóż do sklepu miała ponad 50 km w jedną stronę. - Więcej wydawałabym więcej na paliwo niż zyskałabym na zwrocie. A to miał być produkt pełnowartościowy, nie był na żadnej przecenie - podkreśliła.
Źródło: FAKT