Jednym z tematów wtorkowego wydania "Wiadomości" TVP była afera korupcyjna w Parlamencie Europejskim. Zjednoczona Prawica i sprzyjające jej media skrupulatnie wykorzystują euro skandal, by jeszcze bardziej podważyć zaufanie Polaków do UE i zdewaluować zarzuty, jakie stawiane są polskiemu rządowi m.in. w kwestii praworządności i sądownictwa.
Sprawie, prosto z Brukseli, przyjrzał się Maksymilian Maszenda. Wysłannik TVP relacjonując korupcyjne zarzuty m.in. dla włoskiego eurodeputowanego, socjaldemokraty, Antonio Panzeriego, przypominał o jego działaniach na rzecz demokracji na świecie i mówił o "wstydzie dla centrolewicy".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Panzeri, który już wiadomo, że nie tylko przyjmował łapówki, ale i korumpował posłów, za kratami spędzi co najmniej rok, bo zdecydował się na współpracę z belgijską prokuraturą - przekazał Maszenda, który o komentarz w sprawie dotarł wyłącznie do eurodeputowanych z PiS, m.in. Beaty Mazurek utyskującej na zgniliznę moralną parlamentu, w którym sama zasiada.
O ile jednak do jednostronnych przekazów i komentarzy widzowie "Wiadomości" TVP mogli się już przyzwyczaić, to w materiale Maszendy wkroczono na kolejny poziom. Bo choć wysłannik TVP zaznaczył, że jak dotąd wśród zamieszanych w korupcyjną aferę nie ma europosłów z Polski, to przekaz wizualny zdawał się sugerować coś zupełnie innego...
Na ekranie pojawiły się zdjęcia polskich europosłów lewicy m.in. Roberta Biedronia, Włodzimierza Cimoszewicza czy Marka Belki, niemających związku z euroskandalem, ale należącymi do środowiska politycznego, w którym padły oskarżenia. Trudno przypuszczać, by redakcja "Wiadomości" TVP chciała w ten sposób podkreślić niewinność polityków opozycji.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.