Julia von Steinhoff wzbudziła w mediach wiele kontrowersji ujawniając przed kamerami swój zawód. Na co dzień uczestniczka "Królowych życia" zajmuje się... projektowaniem trumien. W rodzinnym biznesie odpowiada też za kosmetykę pogrzebową, robi więc makijaże nieboszczykom przygotowując ich do ostatniej drogi.
Nietypowy zawód rodziców i niemieckie nazwisko sprawiły, że Julia nie miała łatwego dzieciństwa. Wyznała, że rówieśnicy nie dawali jej w szkole spokoju. Jak wyznała w najnowszym wywiadzie, to jednak dzięki dziecięcym hejterom zrobiła zawrotną karierę.
Jak komuś się w życiu uda, to albo jest złodziejem, albo gangsterem, albo uprawia jakąś lewiznę. (...) Ja dzięki tym osobom ze szkoły, które mnie nienawidziły, które mówiły mi, że nic w życiu nie osiągnę - dzięki nim jestem w tym miejscu - mówi Julia von Stein serwisowi "Co za tydzień".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ma niemieckie nazwisko. Tak traktowali ją w polskiej szkole
Julia von Steinhoff wyznała, że zawód rodziców prowadzących zakład pogrzebowy stał się powodem wyzwisk. Rówieśnicy nazywali ją "trupiarą". - W szkole moi rówieśnicy bardzo mnie nie lubili. Dziś zastanawiam się dlaczego. Czy to była zazdrość? - zastanawia się "Królowa życia".
Moja rodzina nie była Steinhoff, tylko "rodzina Adamsów". Ja nie spałam w łóżku, tylko w trumnie - wspomina gwiazda TTV.
Dzieciom w polskiej szkole nie spodobało się też nazwisko Julii. - Ze względu na moje niemieckie nazwisko moim wujkiem lub dziadkiem był Hitler. Gdy byłam dzieckiem - bardzo bolało. Dzisiaj to nie boli - wyznała von Stein.
Jak przyznaje Julia von Stein, doskonale wie, że jej rodzice ciężko pracowali, by miała wszystko czego potrzebuje. - Moi rodzice harowali na to, by mnie i mojemu bratu niczego nie zabrakło. (...) To dzięki nim mam takie życie, jakie mam. Bo wiadomo, że pomoc od rodziców dostałam ogromną - mówi "Królowa życia".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.