"Kuchenne rewolucje" nie od dziś cieszą się sporą popularnością. Trwa już 26. sezon tej popularnej produkcji. W dziewiątym odcinku najnowszej serii Magda Gessler wybrała się do Wrocławia, by wesprzeć Paulinę i Grzegorza, właścicieli restauracji "Nie ma jak u mamy".
Wizyta rozpoczęła się pozytywnie. Po spróbowaniu barszczu przygotowanego przez kucharki z Ukrainy Magda Gessler była wręcz zachwycona.
Bardzo dobry. Idealnie doprawiony. Brak wędzonki, brak różnych mięs, ale warzywa są fantastycznie ugotowane - zaznaczała słynna restauratorka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Później było już tylko gorzej. Pozostałe dania okazały się bowiem wielkim rozczarowaniem.
To jest jakiś odlot. Marchewka jest po prostu jak deser, a kapusta kiszona jest źle ukiszona i do tego tak pocukrzona. Placki są żółte, bardzo słone i doprawione ulepszaczami - rozprawiała Gessler.
Odgrzewali jedzenie. Zdecydowana reakcja Magdy Gessler
Dużym mankamentem było to, że restauracja odgrzewała dania w mikrofalówkach. - Proszę kupić pojemniki do przechowywania żywności. I mikrofalówki wszystkie "go"! To jest śmiertelne dla ludzi. Odgrzewamy inaczej. Jest brudno, za dużo plastiku. Produkty są zaniedbane, robicie rzeczy na zapas. To nadaje się do zamknięcia - grzmiała gwiazda.
Gessler zasugerowała, że kucharki należy wymienić. Ukrainki skarżyły się natomiast, że szef nie umie zarządzać kuchnią. Popularna restauratorka zdecydowała się zareagować.
Ty powinieneś przede wszystkim zarządzać tym, a ty uciekasz od tych Ukrainek, bo się ich boisz. Jak można się bać kogoś, komu dajesz pracę - mówiła do właściciela.
Gwiazda TV postanowiła zmienić wystrój, menu i nazwę restauracji. Gdy odwiedziła "Bistro Sama Rozkosz" po wdrożeniu modyfikacji, była wręcz wniebowzięta.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.