Maja Bohosiewicz mieszkała w internacie. Aktorka, która występuje głównie w polskich serialach, obecnie skupia się na pracy w sieci. Prowadzi konto na Instagramie, gdzie zarabia z licznych współprac. Oprócz tego jest właścicielką odzieżowej firmy "Le Collet". Okazuje się, że nie zawsze jej życie było "usłane różami".
Gwiazda wyznała fanom, że kiedyś mieszkała w krakowskim internacie. Bohosiewicz przytoczyła niezbyt przyjemne wspomnienia w sieci. W najnowszym poście opisała warunki, w których żyła jako nastolatka. O wszystkim przypomniała jej koleżanka, która również spędziła tam młode lata: - Okazuje się, że ona też mieszkała w Krakowie. Więc pytam: która bursa?? A ona: Maja, to była taka patologia! Najgorsza! Ja miałam może z 15lat!
"Ja też byłam w bursie w Krakowie jak miałam 15 lat" - napisała Maja Bohosiewicz. Aktorka mieszkająca obecnie w Dubaju wyznała, że były tam tylko trzy toalety, w których nie działały zamki. Do tego powypalane na ścianach inicjały i nieprzyjemny zapach odchodów i dymu papierosowego:
Smród gó*na, szlugów i wieczny stres, że jakiś koleś wejdzie ci do toalety. Cztery prysznice z plastikowymi zasłonkami, broń panie Boże, że ktoś zapomniał klapków - grzybica gwarantowana, wymioty dalsze niż przy zatruciu ciepłą wódką zajadaną czipsami cebulowymi z biedry.
Bohosiewicz w internacie mieszała leki z energetykiem
Gwiazda wyznała, że sama uczestniczyła niektórych "nielegalnych incydentach". Przyznała, że zapijała leki wykrztuśne napojem energetyzującym. Miało to powodować "ubaw". - Pamiętam nawet jak brałyśmy tusipect i piłyśmy podrabiane red bulle - o wiecie, ktoś ze starszych lat nam pokazał, że można mieć ubaw. Ile razy ktoś nam coś ukradł. Ile razy mówiliśmy "zjedz jabłko z deseru, bo wróci jutro w kompocie".
Okazuje się, że niejednokrotnie nastoletnia Bohosiewicz wylewała łzy w poduszkę. Nie wiedziała czym dokładnie był spowodowany płacz. Jako młoda dziewczyna czuła, że czegoś jej brakuje, jednak nie potrafiła określić, czego tak naprawdę jej potrzeba.
[Płakałyśmy - red.] za tym czego każdy pragnie. Niezależnie gdzie leży, siedzi i w co wierzy. Za tym, żeby mieć obok siebie kogoś kto cię kocha, zawsze wspiera i wierzy. Żeby nie krzyczeć do ludzi "ja wam jeszcze kur** pokażę!!!!", tylko spokojnie mówić "dam radę" - pisze aktorka.
Na koniec Maja Bohosiewicz dodała, że poradziła sobie i cieszy się z tego, na co ciężko pracowała. Nawiązała tym m.in. do wakacji na Malediwach, które spędza w towarzystwie męża i dzieci: - Ja sobie dałam [radę - red.] - i przybijam sobie wysoką piątkę. Wypoczywaj na tych Malediwach. Należy Ci się. Należy Ci się jak wszystko o co walczyłaś - mówi do siebie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.