Maja Ostaszewska odwiedziła studio Wirtualnej Polski w związku z nadchodzącą premierą filmu "Kolory zła: Czerwień", który 29 maja zadebiutuje na Netflixie.
Aktorka opowiedziała nam m.in. jak na planie thrillera współpracowało się jej z Jakubem Gierszałem, które sceny plenerowe były dla niej najbardziej wymagające oraz dlaczego ten film może poruszyć widzów, a w szczególności rodziców. Cały wywiad z Mają Ostaszewską ukaże się we wtorek 28 maja o godz. 17:00 na kanale Wirtualnej Polski na YouTube.
Nie mogliśmy nie zapytać aktorki o zmiany, które w ostatnich miesiącach nastąpiły w naszym kraju po wyborach parlamentarnych. Nie jest tajemnicą, że Ostaszewskiej zdecydowanie nie było po drodze z poprzednimi władzami Telewizji Publicznej oraz ich politycznym zapleczem. Nie grała w żadnych produkcjach publicznego nadawcy i nie przyjmowała zaproszeń do programów.
Teraz po zmianie władzy aktorka po raz pierwszy przyjęła zaproszenie do jednego z programów TVP, "Hali odlotów" prowadzonego przez Katarzynę Janowską.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Topa o poczuciu humoru Polaków. Mamy do siebie dystans?
Nie spodziewałam się, że zrobi to na mnie tak duże wrażenie. Okropne i kłamliwe brudy wielokrotnie tam się na mnie wylewały. Owszem, pocieszające było to, że na tej liście opluwanych byli wspaniali ludzie i zawsze sobie myślałam, że to jest zaszczyt być w tym gronie - z Januszem Gajosem, Krystyną Jandą, Maćkiem Stuhrem, Agnieszką Holland, no Jurkiem Owsiakiem, Olgą Tokarczuk - powiedziała nam Ostaszewska.
Ostaszewska podkreśla, że było to "naprawdę zacne grono" i wspomina, że czasem żartowali, że "świetnie być opluwanym, bo to znaczy, że się robi dobrą robotę".
Natomiast jednak wcześniej to było dla mnie kultowe miejsce. Pamiętam teatry telewizji, które się kręciło zawsze na Woronicza. Mieszkam na Mokotowie, więc ciągle przejeżdżam koło telewizji. To było smutne, że to miejsce nagle tak jakby przestało istnieć, że się stało takim miejscem wstydliwym, paskudnym - powiedziała.
Aktorka przyznaje, że jest szczęśliwa, że w końcu telewizja publiczna przestała być tak bardzo upolityczniona.
Przyszłam tam pierwszy raz po ośmiu latach na zaproszenie Katarzyny Janowskiej, która przepięknie wskrzesiła "Halę Odlotów" (...) Zrobiło to na mnie wrażenie, nawet takie ukłucie, bo jednak dużo bardzo złego się stało i też wiemy, że ta nagonka np. na prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, skończyła się tym, że został zamordowany - wskazała aktorka.
Ostaszewska podkreśliła, jak negatywny wpływ na społeczeństwo miała linia polityczna dawnej TVP.
Ten procent prób samobójczych, czy też już samych samobójstw dokonanych u młodzieży właśnie ze społeczności LGBTQ+, jest bardzo duży. A w chwili gdy w TVP trwała jawna nagonka, te wszystkie chore strefy wolne od LGBT... to ten procent jeszcze wzrósł. I nagle mamy powrót do odpolitycznionej telewizji. Na ostatnim nagraniu była to znowu rozmowa z szacunkiem i zrobiło to na mnie duże wrażenie - dodała aktorka.
Ostaszewska wymieniła inne grupy ludzi programowo sekowane przez Telewizję Polską za rządów Jacka Kurskiego.
Wszyscy widzieliśmy, jak szybko można zainfekować przestrzeń publiczną. O wiele trudniej jest przywrócić odpowiednie standardy. To wszystko, co się działo, to przyzwolenie na agresję wobec społeczności LGBT, ale również wobec osób migranckich, osób w kryzysie uchodźczym. To były teksty po prostu rodem z ideologii nazistowskiej, tak bardzo dehumanizujące te osoby. To wszystko, co działo się przy protestach kobiet, gdzie po prostu walczymy o swoje podstawowe prawa. Naprawdę to jest przerażające, co się działo tam przez te lata - dodała Ostaszewska.
Zobaczcie też nasz ostatni wywiad z gwiazdą ze studia Wirtualnej Polski. Gościem ostatniego odcinka była Helena Englert. Aktorka opowiedziała nam m.in. o pracy na planie serialu "Algorytm miłości", który jest parodią programów typu bikini-reality, czego nauczyła ją szkoła aktorska w USA oraz dlaczego nie lubi pytań o rodzinę:
Filip Borowiak, dziennikarz o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.