Maja Ostaszewska jest nie tylko aktorką filmową i teatralną, ale także aktywistką. W dniu Wszystkich Świętych aktorka odwiedziła groby swoich bliskich na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Zapaliła także "zielony znicz pamięci" wszystkich, którzy zginęli na granicy polsko białoruskiej. Ostaszewska opublikowała relację z cmentarza na instagramowym profilu.
Czytaj także: Wielka awantura na cmentarzu. Bójka 20 osób
Kryzys humanitarny na Podlasiu trwa nieprzerwanie od ponad roku. Lokalni aktywiści, a także Grupa Granica i Fundacja Ocalenie nieprzerwanie niosą pomoc, walczą o zdrowie i życie tych, którym państwo systemowo, łamiąc prawa człowieka, jej odmawia - informuje Maja Ostaszewska w ostatnim wpisie.
Ostaszewska zachęca, by pamiętać o osobach, które zmarły, szukając schronienia w Europie. Z oficjalnych informacji wynika, że od początku kryzysu humanitarnego na granicy polsko-białoruskiej udokumentowano 27 ofiar śmiertelnych.
"Równocześnie podkreślamy, że prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się, ile osób tak naprawdę zmarło na pograniczu. W ciągu ostatnich 13 miesięcy otrzymaliśmy zgłoszenia o 241 osobach zaginionych. Los 186 z nich jest nadal nieznany" - informuje Grupa Granica (ruch społeczny, który pomaga migrantkom i migrantom przymusowym, którzy znaleźli się na terytorium Polski).
Przy okazji uroczystości Wszystkich Świętych członkowie Grupy Granica zaapelowali do polskich służb "o zaprzestanie nielegalnych praktyk, które narażają życie i zdrowie niewinnych ludzi nazywanych przez rządzących Polską nielegalnymi".
Tak aktorka odpowiedziała internaucie
Pod wpisem aktorki pojawiło się wiele komentarzy, w których internauci dziękują jej za ten gest. Pojawiły się także inne zdania. "Osobiście nie uważam, że Polska jako kraj ma obowiązek brać na siebie ciężar kryzysu humanitarnego wywołanego przez reżim białorusko-rosyjski" - napisał jeden z internautów.
Polska ma obowiązek przestrzegać prawa zapisanego w naszej Konstytucji, jak również zapisów Konwencji Genewskiej, której jest sygnatariuszem. Nie wolno łamać praw człowieka. Nie wolno wypychać nikogo za granicę bez procedur weryfikacyjnych - opowiedziała na powyższy komentarz aktorka.
Na polsko-białoruskim pograniczu wciąż trwa kryzys humanitarny. Tylko w okresie od lipca do października br. Grupa Granica udokumentowała 250 wywózek, czyli wypychania ujętych migrantów z powrotem do Białorusi.
Od początku lipca do połowy października otrzymaliśmy prośby o pomoc humanitarną od 1642 osób, w tym 68 dzieci. Udało nam się pomóc 1172 osobom, w tym 56 dzieciom. 1119 osobom udzieliliśmy pomocy humanitarnej, 55 prawnej, a 199 specjalistycznej medycznej - mówi Katarzyna Czarnota z Grupy Granica ( Tok FM).
Wolontariuszka podkreśla, że wybudowany niedawno mur na granicy z Białorusią niewiele zmienił. - On jest narzędziem nie tyle do zatrzymywania osób migrujących, co do zadawania bólu. Osoby spadają z tego muru, mają złamania, zwichnięcia, rany od drutu żyletkowego. Nadal przechodzą, tyle że potem potrzebują bardziej specjalistycznej pomocy - podkreśla.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.