Marianna Schreiber w błyskawicznym tempie stała się popularna w całym kraju. Wszystko za sprawą jej udziału w programie "Top Model". Pewnie przeszłoby to bez większego echa, gdyby nie fakt, że prywatnie jest żoną ministra PiS Łukasza Schreibera.
Poroniła i rzucił ją mąż. A to nie był koniec
Żona polityka szybko odpadła z programu TVN. Nie daje jednak za wygraną, bo wie, że ma teraz swoje pięć minut. Poszła za ciosem i w internecie założyła bloga.
Już pierwszy wpis wywołał duże poruszenie. Marianna opisała sprawy prywatne i to te najtrudniejsze. Wróciła bowiem do czasów, gdy jej życie całkowicie się posypały.
Poroniłam w 2014 roku. Potem się rozstaliśmy. Rozpadłam się na miliony kawałków. Lekarz mówi: Niech się pani przestanie już mazać, nic takiego się nie stało" (szpital w Warszawie), ale ja nie miałam siły żyć. To był mój pierwszy największy ból. Byliśmy zaskoczeni ciążą, ale cieszyliśmy się. Nie udźwignęliśmy jednak ciężaru tego szaleństwa, tej krzywdy i pragnień. Musiałam nauczyć się żyć na nowo - opowiada Schreiber.
To nie był koniec cierpienia. Po poronieniu i odejściu męża przyszła jeszcze śmierć ojca. Na szczęście potem wszystko zaczęło się układać.
Najmądrzejszy, jakiego znałam. Łukasz był do niego bardzo podobny, może dlatego tak bardzo mnie przyciągał, ponieważ przypominał mi tatę? Przy Łukaszu czułam się bezpieczna, czułam się zaopiekowana. 2014 rok to był najgorszy rok mojego życia (wtedy tak myślałam). Choć potem on wrócił i chciał budować naszą historię od nowa - dodaje.
Marianna i Łukasz ostatecznie wrócili do siebie na stałe. Teraz jednak muszą radzić sobie z nagonką mediów i "hejterów", która zaczęła się po jej występie w "Top Model".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.