Martyna Kaczmarek przyszła do programu "Top Model" z ogromną dozą pewności siebie i nie mając wymiarów modelki. Twierdzi, że "jest idealna taka, jaka jest". To z jednej strony wzbudza sympatię, z drugiej zaś budzi dużo negatywnych komentarzy. Tymi ostatnimi dziewczyna zdaje się nie przejmować.
Nowe światło na show TVN-u
Teraz zdradziła kulisy realizacji "Top Model".
Atmosfera w domu była bardzo fajna. Bardzo się zgraliśmy. Ja jestem najstarsza, więc nazywali mnie mamacita. Byłam taką trochę mamą, ale atmosfera była bardzo pozytywna, bardzo wspierająca. Ja też dostałam dużo wsparcia właśnie jako pierwsza modelka curvy, od dziewczyn szczególnie. Dziewczyny mimo tego, że są ode mnie mniejsze podkreślały, że to super, że jestem i, że ta różnorodność jest potrzebna. Mamy ze sobą cały czas kontakt i naprawdę jest super - opowiadała "Pomponikowi".
Opowiedziała też o codzienności w domu modelek i modeli. To rzuca nowe światło na show TVN-u.
Sprzątanie na co dzień należało do naszych obowiązków. Szczególnie w kuchni, no bo wiadomo, też musieliśmy przygotowywać swoje posiłki poza obiadem, więc też w tej kuchni potrafił się zrobić bałagan szczególnie po takim poranku, gdzie trzeba wstać o 6:00 i na 7:00 już być gotowym, bo jedziemy na jakąś sesję, ale raz na parę dni była osoba, która nas wspierała w tym sprzątaniu - przyznała.
Pranie sami musieliśmy robić. Wiele osób się w ogóle nauczyło prać i oddzielać rzeczy białe osobno i kolorowe osobno. Tak naprawdę mieszkaliśmy razem, jakbyśmy wynajęli duży dom i mieszkali razem. Poza tym, że wszędzie są kamery i wszystko rejestrują - dodała.
Wygląda więc na to, że TVN chciał mocno przyoszczędzić. Nie tak to sobie wyobrażali przyszli modele i celebryci?
Karolina Sobocińska, dziennikarka o2.pl