Michel Moran to znany restaurator i szef kuchni. Do Polski, gdzie mieszka na stałe, przywiodła go miłość.
W jego CV można znaleźć takie miejsca pracy jak pięciogwiazdkowy hotel Royal Monceau, który mieści się w centrum Paryża czy restauracja Le Jardin. Ta druga była oznaczona dwiema gwiazdkami Michelin. Nic więc dziwnego, że Moran w swojej warszawskiej restauracji Bistro de Paris starał się prezentować najwyższą jakość.
Oglądaj poprzedni odcinek programu "Obgadane": Zagrał Patryka Vegę. Zawierucha dostał trudne pytanie, zawahał się
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To przekładało się na ceny. – W Bistro de Paris, gdzie miałem ogromny czynsz, gdzie miałem bardzo dużo personelu, gdzie miałem obrusy, gdzie miałem całe otoczenie, które powodowało koszty, ja musiałem to [dania – przyp. red.] sprzedać drożej, żeby spłacić te koszty – powiedział w programie "Obgadane".
Moran był nie tylko właścicielem, ale również szefem kuchni Bistro de Paris. Restauracja istniała 16 lat - od 2004 do 2020 roku. Gdy przyszła pandemia, Moran musiał zamknąć lokal.
I odczuł pustkę. Siadał, pił kawę i zastanawiał się, co dalej. Żona namówiła go, by otworzyli jeszcze jedną restaurację. – Obiecywałem jedno – odchodzić od gastronomii luksusowej, fine dining, ę, ą. Już nie chcę tego – przyznał juror "MasterChefa".
Restauracja dla wszystkich
Położona w podwarszawskich Laskach Ma Maison jest zupełnie inna, niż znajdujące się wtedy w budynku Opery Narodowej Bistro de Paris.
To skromna, zwykła, domowa restauracja dla wszystkich. Chcę robić restaurację na co dzień, dla każdego, dla rodzin, dla dzieci, dla babci, dla przystojnych, brzydkich, wysokich, niskich, chudych, grubych, obojętnie – dla każdego i to był mój cel – powiedział Karolinie Sobocińskiej.
Oglądaj poprzedni odcinek programu "Obgadane": Bardzo ważne daty. Zapiszcie je w kalendarzach. Mogą ratować życie
Myślę, że mamy dosyć takich oficjalnych restauracji. Ważne jest to, jak się czujemy, dlaczego będziemy wracać do tej restauracji. Wracamy już nie tylko dla jedzenia, ale też dla ludzi, dla atmosfery, otoczenia – jestem przekonany, że każdy poszukuje takiego rodzaju restauracji – dodał.
"Może tyle są warte"
W internecie nie brak opinii, że restauratorzy w Polsce zawyżają ceny. Jest to szczególnie widoczne przed różnymi świętami: Bożym Narodzeniem, Wielkanocą czy bardziej komercyjnymi okazjami jak walentynki czy tłusty czwartek. Dla przykładu, pączek od Magdy Gessler kosztuje 18 zł, podczas gdy średnia cena pączków w cukierniach nie przekracza kilku złotych. Co na to znany szef kuchni?
Oglądaj poprzedni odcinek programu "Obgadane": Uważajcie na to w sklepach. Bosacka: "Bardzo pilne"
Może tyle są warte… Jadłem ostatnio pyszne faworki, cudowna jakość, ale to była kosmiczna cena – ponad 100 zł za 20 dag albo trochę mniej niż 100 zł, ale około 100 zł. Ale były takie smaczne, takie dobre, że nie żałuję tych pieniędzy - przyznał w programie "Obgadane"
Michel Moran przyznał, że Gessler ma szczególny talent do wyrobów cukierniczych i jest specjalistką od kuchni polskiej. - Żadne danie kuchni polskiej nie ma tajemnic dla Magdy - dodał.
Ja wolę zjeść jednego, ale dobrego [pączka - red.], niż 5 tanich, po których będziemy źle się czuli i będziemy tłuści jak czwartek - żartobliwie podsumował restaurator.
Oglądaj poprzedni odcinek programu "Obgadane": Najpopularniejsza 18-latka w Polsce o Kościele i wapniakach
Karolina Sobocińska, dziennikarka o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.