Sylwia Butor? To nazwisko zna już cały TikTok. Wszystko za sprawą zawrotnej kariery, którą robi oraz ciekawych filmików z życia prywatnego, które wrzuca na swoje media społecznościowe.
Widzowie pokochali ją za poczucie humoru i dystans do siebie. 27-latka z Żywca zdradza czasem kulisy pracy w modelingu, a te nie zawsze są kolorowe. Ostatnio ujawniła, co wydarzyło się gdy była na kontrakcie w Japonii.
Modelka zaczęła od pochwalenia polskich makijażystów i fryzjerów. Stwierdziła, że takich jak w naszym kraju nie ma nigdzie na świecie. - Ja to mówię z pełną odpowiedzialnością - dodała.
I choć pracę makijażystów w kraju kwitnącej wiśni również pochwaliła, tak z przyznała, że z fryzjerami sprawa ma się znacznie gorzej. Butor omal nie wyszła z sesji ze spalonymi włosami.
"Była afera"
Oni nie kumają włosów europejskich. Siedziałam sobie po make-upie i przyszedł czas na włosy. Brief był taki, że te włosy mają być pokręcone i delikatnie tutaj upięte w koczek niziutko. No to bierze dziewczyna sobie lakier i tym lakierem po paśmie włosów, po czym to mokre pasmo włosów zawija na lokówkę. Jak zaskwierczało! Mówię jej: "Jezu, przepraszam cię bardzo, ale nie możemy tego tak zrobić", a ona w tym momencie znowu pryska mi włosy, kolejne pasmo lakierem i znowu zawija mi te włosy. Biorę telefon i piszę do agencji. Taką delikatną zrobiłam aferkę, ale taką na poziomie - opowiedziała.
Ostatecznie zainterweniowała agencja, której przedstawiciele przyjechali na plan zdjęciowy. Dobrze zrobiła?
Karolina Sobocińska, dziennikarka o2.pl