W jednym z gdyńskich kościołów ostatnio miała miejsce bardzo ciekawa inicjatywa. Tamtejsza parafia pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa zorganizowała mszę świętą z udziałem bluesowego zespołu "Pomorzanie". To nawiązanie do tzw. "mszy bluesowych", które odbywały się w tym kościele regularnie w latach 70-tych ubiegłego wieku.
To rozwiązanie, które miało sprawić, że w parafii pojawią się nowi wierni, którzy na co dzień nie uczestniczą w liturgii. Spotkało się jednak z krytyką jednego z redaktorów Radia Maryja.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W jego opinii, chęć zaangażowania nowych wiernych nie usprawiedliwia łamania kościelnych norm. Takie wydarzenie - według jego opinii - miał właśnie miejsce w gdyńskiej parafii.
Pragnienie przyciągnięcia nowych osób do kościoła, ewangelizacja czy nawet chęć oddania Bogu chwały w proponowany sposób nie stanowią usprawiedliwienia dla łamania kościelnych norm odnośnie muzyki wykonywanej w trakcie liturgii. Powiedzenia, że cel nie uświęca środków, a dobrymi intencjami jest piekło wybrukowane, są jak najbardziej adekwatne w tej sytuacji - twierdzi Wojciech Grzywacz.
Blues w kościele? Rock czy metal mogą być kolejne
W jego ocenie nie można naginać zasad nawet dla szczytnej inicjatywy. Kościół od lat dba o odpowiednią dyscyplinę w kwestii muzyki kościelnej i - jak twierdzi red. Grzywacz - zadaniem księży i hierarchów jest utrzymanie jej w ryzach. Ewentualne przyjęcie tradycji muzyki bluesowej w kościele może bowiem otworzyć pole dla innych gatunków muzycznych:
Skoro bowiem nie byłoby nic złego w wykonywaniu bluesowej muzyki podczas liturgii, to co stałoby na przeszkodzie wykorzystaniu podczas Mszy Świętej rocka, rapu czy metalu? - pyta autor.