Piotr Najsztub na długo zapamięta wydarzenia z 5 października 2017 r. To właśnie wtedy wsiadł za kierownicę pojazdu bez OC i aktualnego przeglądu technicznego, mając na dodatek odebrane prawo jazdy. Dziennikarz potrącił starszą kobietę na pasach. W wyniku zderzenia 77-latka miała połamane żebra i kość pokrywy czaszki.
Sąd początkowo uznał dziennikarza za winnego spowodowania wypadku. Najsztub miał zapłacić 6 tys. zł grzywny, 10 tys. zł odszkodowania poszkodowanej oraz 5 942 zł kosztów postępowania sądowego. Jednak prokuratura odwołała się od tego wyroku, twierdząc, że kara jest za niska.
W czerwcu 2019 roku Sąd Rejonowy w Piasecznie uniewinnił Najsztuba. Wyrok ten podtrzymał w listopadzie 2019 roku przez Sąd Okręgowy. Prokuratura wniosła o kasację, zarzucając sędziom nierzetelną kontrolę odwoławczą.
Najsztub potrącił staruszkę. Powołano się na uzasadnienie sprzed 2 lat
We wtorek portale internetowe podały za "Super Expressem", że zapadł kolejny prawomocny wyrok w tej sprawie, uniewinniający Piotra Najsztuba. Tymczasem jest to informacja odnosząca się do wyroku z listopada 2019 r. Od tego czasu nie było żadnego procesu, a sąd nie wydał nowego wyroku.
Większość redakcji, zarówno tych po stronie rządowej jak i zgoła przeciwnej, wydrukowała tę samą informację, ale ona jest bez jakiegokolwiek związku z faktami – powiedział we wtorek Piotr Najsztub w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl.
W newsach powołano się na uzasadnienie wyroku z 2019 roku. Odnosiło się ono do faktu, że dziennikarz jechał bardzo wolno i – zdaniem sądu – nie mógł zauważyć kobiety w czarnym ubraniu na słabo oświetlonym przejściu.
To nie jest tak, że bycie osobą pieszą zwalnia wszystkich pieszych od zachowania również szczególnej ostrożności – mówił przed dwoma laty sędzia Piotr Bojarczuk.
Doniesienia o wyroku ws. Najsztuba. Wyrok zapadł dużo wcześniej
"Super Express" powołał się w poniedziałek na doniesienia RMF24.pl. Zamieszanie wywołał najprawdopodobniej link do tekstu z 19 listopada 2019 roku, zamieszczony przez twitterowy profil @Jedziemydalej. Nie podpisano, że to tekst sprzed dwóch lat.
Sam zainteresowany w rozmowie z portalem wirtualnemedia.pl stwierdził, że rozpowszechnianie fałszywych informacji "świadczy to także o niskim poziomie pracy redakcyjnej". Najsztub dodał, że "takie rzeczy należy przecież sprawdzać".
Jednak ktoś po drugiej stronie wie, że te redakcje nie wykonują należycie swojej pracy i można taką akcję sprawnie przeprowadzić. Być może pierwszy jestem ja, ale za chwilę siły propaństwowe czy może nawet służby będą używały tego częściej. Na razie chyba testują –ocenił dziennikarz.
Obejrzyj także: Przemysław Czarnek odpowiada nauczycielom. Uszczypliwy komentarz
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.