Informację o śmierci Davida Lindley'a potwierdził w sobotę 4 lutego magazyn "The Rolling Stones". Amerykanin zmarł w wieku 78 lat, na kilka tygodni przed swoimi urodzinami. Przyczyna śmierci muzyka nie została podana do wiadomości publicznej.
O talencie Lindlea zrobiło się głośno już w latach 60. Pochodzący z Kalifornii artysta specjalizował się głównie w muzyce rockowej, country i folku. Był multiinstrumentalistą i rozchwytywanym muzykiem sesyjnym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Lindley zaczął grać na skrzypcach już wieku 3 lat, a z wiekiem opanowywał każdy kolejny instrument, jaki wpadł mu w rękę. W 1966 roku Lindley założył psychodeliczny zespół Kaleidoscope, a w 1981 roku grupę El Rayo-X, który istniał do 1989 roku.
Jego umiejętności gry na instrumentach smyczkowych, takich jak skrzypce i gitara, uczyniły go obiektem pożądania dla takich gwiazd jak Jackson Browne, Dolly Parton, Bob Dylan, Bruce Springsteen, zespół Toto czy Rod Stewart.
Świat muzyki w żałobie. Odszedł szanowany multiinstrumentalista
Na wieść o śmierci artysty muzyczny świat pogrążył się w żałobie. Muzycy z całego świata żegnają Lindley'a w mediach społecznościowych. Poruszający post opublikował m.in. Graham Nash, brytyjski muzyk folk-rockowy, znany ze swych występów w grupach The Hollies i Crosby.
Jestem głęboko poruszony wiadomością o odejściu Davida Lindley'a. Jeden z najbardziej utalentowanych muzyków, jacy kiedykolwiek istnieli. David mógłby grać na prawie każdym instrumencie, jaki by się przed nim postawiło, i to z niesamowitą wszechstronnością i ekspresją - Nash napisał w sobotę na Instagramie.