Nolan Neal próbował swoich sił nie tylko w "Mam talent". Można było go posłuchać również w "The Voice". Artysta szybko zyskał całkiem pokaźne grono fanów.
Teraz jego sympatycy pogrążyli się w żałobie. Wszystko dlatego, że w poniedziałek (18 lipca) Neal zmarł. Mężczyzna miał 41 lat.
Informację o jego śmierci przekazał lekarz medycyny sądowej, który pojawił się w domu zmarłego wraz z policją. Smutne wieści potwierdził również kuzyn zmarłego.
Nolan Neal nie żyje. Co się stało?
Oficjalna przyczyna zgonu nie została jeszcze podana. Media przypominają jednak, że Nolan Neal w wielu wywiadach opowiadał o problemach z używkami.
"Mirror" przytacza informacje przekazane przez policjantów. Mundurowi uważają, że służby do mieszkania wezwał współlokator artysty. Uczynił to po tym, jak odkrył jego ciało w sypialni.
Obok ciała rzekomo stał piecyk gitarowy. Na nim leżał natomiast biały proszek oraz mała karteczka. Miała ona utwierdzić policjantów w przekonaniu, że Neal walczył z uzależnieniem.
Teraz wykonana zostanie sekcja zwłok. Jego odejście to bez wątpienia spora strata. Nolan miał niemały talent, co udowodnił między innymi w 11. sezonie muzycznego show "The Voice" w 2016 roku.
Wówczas wykonał utwór "Tiny dancer". Jego poczynania zachwyciły jurorów. Byli pod tak wielkim wrażeniem, że pod koniec występu wstali i zaczęli klaskać. Na owacje na stojąco zdecydowali się Alicia Keys, Miley Cyrus, Blake Shelton oraz Adam Levine.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.