Informacje o śmierci Natalii Madejczyk obiegły media w środę (22 czerwca). Pierwotnie podawano, że w mieszkaniu, w którym znajdowała się tancerka, miało dojść do pożaru.
Kobieta doznała rozległych poparzeń trzeciego stopnia i trafiła do szpitala. Lekarze próbowali walczyć o jej życie, ale niestety przegrali tę batalię.
Natalia Madejczyk nie żyje. Co się stało?
"Fakt" podaje nowe ustalenia ws. śmierci tancerki. Z doniesień tabloidu wynika, że doszło do tragicznego wypadku. Ubranie Natalii miało się zająć ogniem od kuchenki, przy której gotowała.
Odzież momentalnie zaczęła się palić. Chwilę później ogień zajął również ciało Natalii Madejczyk.
Wyjechała na długi weekend ze znajomymi, poza województwo. Stała przy kuchence i nagle zajęła się ogniem. Wybiegła z kuchni, prawdopodobnie zajął się też pokój - zrelacjonowała "Faktowi" osoba z otoczenia tancerki.
"Moje serce pęka". Piróg żegna Madejczyk
Jedną z największych gwiazd pierwszej edycji "You Can Dance" pożegnał m.in. Michał Piróg. "Moje serce pęka. Czemu musimy być świadkami, kiedy opuszczają nas tak piękne dusze. Natalia, kochana moja, mogę ci obiecać, że jeszcze zatańczymy" – podkreślił były juror programu.
Będę cię wypatrywać w oczach wszelkich istot by raz jeszcze się do ciebie uśmiechnąć, popatrzeć i powiedzieć jak ciebie wszystkim brakuje. Do zobaczenia. Teraz odpocznij chwilkę i wróć do nas – zaapelował Piróg na Instagramie.